Zapewne Francuzi czekali na sygnał z Paryża, czy mają szanse zmieścić się w okrojonym rozkładzie. Takie informacje francuski urząd lotnictwa cywilnego miał przekazywać przewoźnikom z niewielkim wyprzedzeniem.
Strajk francuskich kontrolerów lotów ograniczył o 30 proc. we wtorek ruch w okręgu paryskim (Orly,Charles de Gaulle i Bauvais), a wokół Lyony,Marsylii, Nicei i Tuluzy o 20 proc. Z tego powodu linie, które mają wiele rejsów do Francji dziennie (np easyJet,British Airways) nie chcąc wprowadzać zamętu w całym rozkładzie, odwołały wszystkie loty.
Bardzo sprawnie informował swoich pasażerów Ryanair, który zmuszony do odwołania 25 porannych lotów, na swojej stronie internetowej podał jasne wskazówki co zrobić,żeby bezpłatnie zmienić rezerwację. Przewoźnik ostrzegł jednocześnie, że można to zrobić jedynie, kiedy rejs został rzeczywiście odwołany. Inne linie proponowały możliwość lotu na tej trasie w ciągu następnych 7 dni, bądź zwrot pieniędzy za niewykorzystany bilet. Wszystkie linie, które odwoływały swoje loty do Francji wyjaśniały,że muszą się zastosować do zaleceń strony francuskiej i ograniczenia rejsów.
Przy tym ograniczone zostały również loty nad Francją, na przykład Ryanair nie mógł wykonać rejsu w Wlk Brytanii do Porto,Pizy i Fezu w Maroko, a rzecznik irlandzkiego przewoźnika, Bob Kiely sugerował pasażerom,żeby sprawdzili rozkład lotów, zanim wybiorą się na lotnisko.
Francuscy kontrolerzy tym razem nie strajkowali z powodu obaw o utratę pracy po wprowadzeniu w Europie zasad Otwartego Nieba, ale sprzeciwiając się ograniczeniom wydatków jakie planuje rząd prezydenta Francois Hollande.