Jeszcze wczoraj rano agencje informowały o sukcesie Niemców. Analitycy sądzili, że Toyocie nie uda się w I półroczu sprzedać ponad 5 mln aut. Udało się – osiągnęli wynik 5,097 mln aut, o 4 proc. więcej niż rok wcześniej. Natomiast Volkswagen zanotował rekordowy wynik 4,97 mln pojazdów, o prawie 6 proc więcej niż rok wcześniej. Przy czym dane japońskie obejmują też sprzedaż ciężarówek marki Hino, podczas gdy Niemcy do swoich nie włączyli jeszcze wyników Scanii i MAN-a.
Z rywalizacji o pozycję lidera na razie wypadł General Motors, bo nowa prezes zajęta jest przede wszystkim sprzątaniem po poprzednikach, a nie pracą nad wzrostem sprzedaży. Amerykanie mają pewne trzecie miejsce ze sprzedażą 4,92 mln aut w I półroczu.
Wiadomo, że dla obu największych producentów najważniejszym rynkiem z największym potencjałem rozwoju są Chiny. Tyle że Volkswagen na tym rynku bardzo się umocnił, a Toyota dopiero wchodzi tu szerszym frontem, bo ucierpiała z powodu politycznych napięć na linii Pekin – Tokio.
Volkswagen ostro inwestuje w Chinach. W nowe fabryki i wprowadzenie nowych produktów w latach 2014–2018 Niemcy razem ze swoimi partnerami chcą wydać 18,2 mld euro. W 2013 r. wszystkie marki Volkswagena sprzedały w Chinach 3,27 mln aut. Toyota, dla której liczy się nadal przede wszystkim rodzimy rynek, zdołała w Chinach zdobyć nabywców jedynie dla 1 mln pojazdów i zapowiada podwojenie tej liczby, ale w bliżej nieokreślonym czasie.
Japończycy zapowiedzieli, że do 2016 r. nie zamierzają budować żadnych nowych fabryk. – Nawet jeśli okaże się, że zmienią zdanie, to i tak taki zakład nie ruszy wcześniej niż w 2017 r. – ocenia japoński analityk rynku motoryzacyjnego Takaki Nakanishi. Jego zdaniem, jeśli dojdzie do takiej zmiany planów, to nowy zakład powstanie w Meksyku, tam gdzie wszyscy dzisiaj budują nowe fabryki aut.