To więcej o 255 mln euro (37 proc.) w stosunku do roku 2013. I lepiej, niż sądzono w połowie ubiegłego roku, kiedy to zakładano, że uda się osiągnąć ok miliarda zysku, jeśli nie dojdzie do kolejnych akcji protestacyjnych. A strajki wybuchały jeszcze potem kilkakrotnie i łącznie kosztowały linię 232 mln euro, z czego 62 mln tylko w grudniu.
Łączny przychód całej grupy (m.in Swiss, Austrian Airlines, Brussels Airlines, Lufthansa technik, Cargo) wyniósł 30 miliardów euro przy jednoczesnym spadku wpływów z działalności pasażerskiej, bo taniały bilety. Linia była w stanie oszczędzić 364 mln euro dzięki spadkowi kosztów paliwa, a 351 mln euro wypracowano dzięki zmianom w polityce flotowej i jej amortyzacji.
Ostateczny wynik operacyjny, zawierający także zysk osiągnięty dzięki wdrażaniu programu oszczędnościowego SCORE, skorygowany o koszty jednorazowe, restrukturyzacji i nowych projektów, wyniósł 1,2 miliarda euro (w 2013 roku 1 miliard euro). Największą inwestycją wartą 2,8 miliarda euro były nakłady poniesione na nową flotę oraz modernizację kabin. Carsten Spohr, dyrektor generalny Lufthansy AG i prezes całej grupy nie ukrywał zadowolenia, że udało się doprowadzić do zysku we wszystkich działach działalności.
Natomiast rok bieżący zostanie obciążony kolejnym kosztownym, ale przyszłościowym projektem. W październiku jesienią rusza najnowsza inwestycja — niskokosztowa linia dalekiego zasięgu Eurowings, która w planach zarządu ma stać się 3. co do wielkości niskokosztowym przewoźnikiem europejskim po Ryanairze i easyjecie.
— Z jednej strony można być zadowolonym, bo wszystkie segmenty biznesowe Lufthansy są rentowne, a z zyskiem operacyjnym prawie miliard euro osiągnęliśmy zakładany wynik w bardzo trudnym roku. Z drugiej strony, musimy nadal ten zysk powiększać, bo potrzebujemy pieniędzy na inwestycje w nowe maszyny i usługi premium – mówił Carsten Spohr.