Takie postawienie sprawy znalazło się w piśmie z poniedziałku prezesa Rosneft do wicepremiera Rosji. Igor Sieczin powiadomił Arkadija Dworkowicza, że wydobycie ropy z dwóch złóż zostanie przesunięte od dwa lata, co oznacza, że będzie niższe o 10 mln ton. A to oznacza, że budżet (bazujący na wpływach z eksportu ropy i gazu - red) straci ponad 90 mld rubli, a sama Rosneft ponad 50 mld rubli - podała gazeta Wiedomosti.
Do tego Sieczin ostrzegł, że przy ograniczonym finansowaniu „Oczekuje się niewykonania zakontraktowanych dostaw gazu". Do 2020 r miało to być 100 mld m3, z czego ponad 80 mld m3 już zostało zakontraktowane.
Taka zawoalowana forma nacisku na władze ma wymusić wydanie koncernowi publicznych pieniędzy. Rosneft chce, by podatnicy zapłacili za 28 projektów wydobywczych 1,3 bln rubli (20 mld dol.). Rząd zgodził się jednak na dofinansowanie tylko pięciu kwotą 301,5 mld rubli (5,64 mld dol.) z Funduszu Narodowego Dobrobytu.
Wicepremier Dworkowicz zapowiedział, że rząd za kilkanaście dni poinformuje prezydenta Putina o decyzji w sprawie wniosków Rosneft.
Koncern domaga się ogromnej pomocy państwa, bo nie radzi sobie z inwestycjami. Z 9 na 10 projektów, przede wszystkim a Arktyce wycofał się amerykański Exxon. Rosneft został też objęty sankcjami, więc nie ma dostępu do zachodnich technologii wydobywczych a własnych, szczególnie przy wierceniach podmorskich - nie posiada. ma do spłaty duże długi.