Reklama

Polsce mogą grozić kary za niespełnienie wymogów nowego rozporządzenia

Do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów. Polsce mogą grozić finansowe kary za niespełnienie wymogów przygotowywanego właśnie przez UE rozporządzenia.

Publikacja: 12.06.2022 21:07

Polsce mogą grozić kary za niespełnienie wymogów nowego rozporządzenia

Foto: Adobe Stock

Zakazująca sprzedaży samochodów spalinowych w 2035 r. UE już wkrótce postawi Polskę przed gigantycznym wyzwaniem: dostarczenia energii do aut elektrycznych.

Proponowany przez Komisję Europejską projekt rozporządzenia w sprawie paliw alternatywnych (AFIR) narzuci krajom członkowskim obowiązek zapewnienia w publicznej infrastrukturze ładowania minimum 1 kW mocy dla każdego zarejestrowanego auta z napędem czysto elektrycznym i 0,66 kW dla hybrydy plug-in. Polska, jako jeden z krajów UE z najsłabiej rozwiniętą infrastrukturą, może mieć z tym największy problem.

Czytaj więcej

Niełatwe zadanie dla Polski. Potrzeba więcej mocy do ładowarek e-aut

Z raportu Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że tylko za sprawą wciąż małego parku elektrycznych samochodów dziś jeszcze jesteśmy w stanie sprostać kryteriom. Moc w ogólnodostępnej infrastrukturze ładowania według danych z marca wynosiła 77 MW – o 39 MW więcej niż wymaga AFIR. Ale ten zapas zniknie, bo liczba e-aut rośnie dwa i pół razy szybciej niż publicznych ładowarek: jeśli w 2019 r. na jeden punkt przypadało pięć pojazdów, to obecnie 11,5 i ta proporcja będzie się powiększać, m.in. za sprawą dopłat do zakupu elektryka. Biorąc pod uwagę prognozy wzrostu parku aut, przy ok. 510 tys. elektryków (bateryjnych i hybryd plug-in) w 2025 r. potrzebować będziemy nawet 435,8 MW zainstalowanej mocy, w 2030 r. – 1383,5 MW, a w 2035 r. – 2613,1 MW. Jak szacuje PSPA, w rezultacie już za trzy lata powinniśmy mieć ok. 42 tys. punktów ładowania, dziesięć razy więcej niż mamy teraz.

Tymczasem przy obecnych procedurach budowa przyłącza elektroenergetycznego do ładowarki trwa w Polsce dłużej niż w innych krajach UE, zabierając rok–dwa lata, a czasem nawet trzy. Będzie to miało fatalne skutki. – Tak powolny wzrost liczby punktów ładowania nie tylko narazi nas na konsekwencje w postaci wyhamowania tempa sprzedaży aut elektrycznych, ale i doprowadzi do kolejek przy ładowarkach i nałożenia na Polskę kar finansowych za niespełnienie celów określonych w rozporządzeniu – ostrzega Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSPA.

Reklama
Reklama

To bardzo realna perspektywa, bo problemem są zbyt małe nakłady firm energetycznych na rozwój sieci dystrybucyjnych i przyłączy do nich. Brakuje ładowarek np. przy drogach szybkiego ruchu i autostradach, gdzie potrzeba ogromnych mocy, a infrastruktura dostosowana jest tylko do oświetlenia parkingów czy zasilania stacji paliw.

– Ten problem narasta i obawiam się, że nie będziemy w stanie budować stacji ładowania w tempie odpowiednim do potrzeb – przyznaje Rafał Czyżewski, prezes GreenWay, jednego z największych operatorów ładowania w Polsce.

Biznes
Hyundai w ogniu napięć USA–Korea Płd. Fabryka w Georgii opóźniona przez akcję służb
Biznes
Zakupy systemów antydronowych, kłopoty niemieckiego eksportu i decyzja EBC
Biznes
Prezes Totalizatora Sportowego: Jest silne lobby, które chce znieść monopol państwa
Biznes
Elon Musk nie jest już najbogatszym człowiekiem świata. Jest nowy król bogactwa
Biznes
Rosyjskie drony nad Polską, strategia rozwoju do 2035 i IPO Smyka
Reklama
Reklama