Skutki wojny w Ukrainie są coraz szersze – okazuje się, że będą miały one oddziaływanie również na branżę tzw. sharingu jednośladów nad Wisłą. Eksperci przewidują, że popyt na współdzielone rowery, hulajnogi i skutery w naszym kraju wystrzeli, gdy coraz więcej osób zdecyduje się na ich rzecz porzucić prywatne samochody. Wywołany inwazją Rosji wzrost cen ropy, a co za tym idzie – wysokie koszty zakupu paliw, to magnes do korzystania z flot elektrycznych jednośladów pożyczanych na minuty.
Odbudowa rynku bike-sharingu
Rynek współdzielonych rowerów, hulajnóg i skuterów mocno odczuł pierwszy rok pandemii, gdy popyt na te pojazdy w polskich miastach skurczył się o 60–80 proc., a część operatorów wręcz zamknęła biznes lub wycofała się z Polski. Rok 2021 przyniósł jednak odwilż i Polacy ponownie postawili na dwa kółka pożyczane na minuty. Jak wynika z najnowszego raportu stowarzyszenia Mobilne Miasto, który „Rzeczpospolita” publikuje jako pierwsza, popularność takich pojazdów wróciła do poziomów sprzed pandemii, a w niektórych przypadkach przerosła je o 10 proc. W sumie w szczycie sezonu w Polsce dostępnych do wynajmu było łącznie niemal 69 tys. jednośladów, a to o 58 proc. więcej niż rok wcześniej.
Bike-sharing, czyli usługa o najdłuższym stażu rynkowym, odpowiadał za 31,5 proc. dostępnej floty. Oferta publicznych rowerów zwiększyła się w ub.r. o 9 proc. – Bike-sharing odbudowuje się po trudnym czasie, który nastał z początkiem pandemii – mówi Tomasz Wojtkiewicz, prezes Nextbike Polska.
Hitem okazały się hulajnogi, które wykroiły sobie dwie trzecie rynku współdzielonej mikromobilności. Flota w tym czasie wzrosła aż o 146 proc. I to właśnie te pojazdy coraz lepiej wyręczają jazdę autem w centrach miast. – Z naszych danych wynika, że średnio jeden na sześć przejazdów zastępuje podróż samochodem. Przekłada się to na ponad 330 tys. mniej przejazdów autem w ciągu zaledwie pół roku od rozpoczęcia działalności Tier w Polsce – wylicza Mathieu Deloly, dyrektor zarządzający Tier Mobility Poland.
Trzeci segment mikromobilności – elektryczne skutery – pozostaje niszą z udziałem na poziomie ledwie 1,5 proc. W 2021 r. baza dostępnych jednośladów tego typu stopniała o blisko 43 proc. Ale br. może przynieść pozytywne zmiany i to nie tylko w branży e-skuterów, ale też rowerów i hulajnóg. Analitycy wieszczą eksplozję zainteresowania tymi środkami transportu, napędzaną coraz kosztowniejszym tankowaniem pojazdów silnikowych.
Czytaj więcej
Już wkrótce olej napędowy może kosztować nawet 8 zł. O około 0,5 zł tańsza będzie zapewne benzyna Pb95. Gdzie jest szczyt – nikt nie wie.
Adam Jędrzejewski, prezes Mobilnego Miasta, nie ma wątpliwości, że usługi „sharingowe” będą coraz wyraźniej wpisywały się w systemy transportu miejskiego jako całości. – Dostępne z poziomu aplikacji mobilnej jednoślady uzupełniają ofertę transportu publicznego, pozwalając mieszkańcom planować swoje podróże bez polegania na własnym aucie – podkreśla.
Jak wskazuje, współdzielenie, multimodalność i digitalizacja mobilności są wpisane w unijną strategię Green Deal. – Znajdą swoje miejsce także w samorządowych planach transportowych, czego efekt zobaczymy później na ulicach w postaci większego udziału tzw. mikromobilności, a mniejszego udziału przejazdów samochodowych – dodaje nasz rozmówca.
Spodziewany 30-proc. wzrost w hulajnogach
Według prognoz rok 2022 przyniesie kolejne rekordy na rynku elektrycznych hulajnóg. Adam Jędrzejewski szacuje, że floty tego typu jednośladów w Polsce zwiększą się w br. nawet o 30 proc. O świetnym klimacie w branży może świadczyć ubiegłoroczne przejęcie przez hulajnogowego operatora Tier firmy Nextbike, lidera branży rowerów na minuty, czy niedawna akwizycja Volt Scooters przez TrybEco. Polska spółka zdobyła też pokaźne finansowanie. – Zgodnie z planem zebraliśmy od inwestorów ponad 3 mln zł. To oznacza, że nie tylko my jako entuzjaści widzimy duży potencjał w tym sektorze – tłumaczy Tomasz Przygucki, właściciel łódzkiego producenta hulajnóg oraz rowerów elektrycznych i operatora systemów „sharingu”.
Z początkiem marca ruszył sezon współdzielonych rowerów. Dla Warszawy to ostatni w ramach dotychczasowej umowy na obsługę systemu Veturillo. Miasto właśnie rozpisało nowy przetarg – wiadomo, że w latach 2023–2028 na 300 stacjach dostępnych ma być 3–5,5 tys. takich jednośladów, z czego co dziesiąty pojazd ma być elektryczny. I w tym wypadku prognozy są optymistyczne. Prezes Mobilnego Miasta zapowiada dalsze odbicie popytu – jego zdaniem w 2022 r. zwyżki będą sięgać 10–15 proc.