Reklama
Rozwiń
Reklama

Pozywa Ferrari, bo nie sprzedało mu auta LaFerrari Spider

Chciał kupić auto, Ferrari nie sprzedało.

Aktualizacja: 03.08.2016 22:07 Publikacja: 03.08.2016 17:25

Foto: Ferrari

Marka Ferrari nie ma problemów ze sprzedażą swoich drogich i szybkich samochodów. Wszystkie egzemplarze schodzą na pniu, na kilka miesięcy przed oficjalną premierą. Można powiedzieć, że to raczej klienci mają problem z zakupem tych modeli. Jeden z nich postanowił pozwać włoskiego producenta.

Kilka miesięcy temu Ferrari ogłosiło, że wprowadzi do sprzedaży limitowaną wersję supersamochodu LaFerrari Spider, w wersji ze ściąganym dachem. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, chętnych było więcej niż miejsc na liście. Dlatego producent musiał odesłać z kwitkiem wielu bardzo majętnych klientów. Jeden z nich poczuł się tym faktem mocno urażony i zdecydował się oddać sprawę do sądu.

Tym klientem okazał się Preston Henn, były kierowca wyścigowy i właściciel legendarnego Swap Shopu w Fort Lauderdale na Florydzie. Gdy tylko dowiedział się, że nie znalazł się na liście szczęśliwców mogących nabyć supersamochód, przesłał czek wypisany na milion dolarów do samego szefa Ferrari. Sergio Marchionne odesłał czek z powiadomieniem, że niestety to nie zmieni sytuacji i jeden z egzemplarzy LaFerrari Spider nie trafi w jego ręce.

Henn jest bardzo dobrze znany w środowisku Ferrari. Jego kolekcja supersamochodów z Maranello sięga kilkudziesięciu lat wstecz i składa się z kilkudziesięciu egzemplarzy. Co jakiś czas samochody są wystawiane w Swap Shopie. W jego kolekcji znajdują się takie perełki jak model 275 GTB/C Speciale o numerze nadwozia 6885, którego szacunkowa wartość to ok. 100 mln dolarów.

Informacja o odrzuceniu propozycji przez szefa Ferrari tak bardzo go rozzłościła, że postanowił oddać sprawę do sądu. Jego prawnik poinformował, że Henn odebrał „poniżające odrzucenie” jako zniesławienie.  Dodał też, że stwierdzenie iż Preston Henn nie jest uprawniony do zakupu Ferrari LaFerrari Spider jest nieprawdziwe. Ponadto szkodzi szkodzi jego reputacji, a na dodatek naraża go na śmieszność, brak szacunku i niełaskę w swoim zawodzie i interesach w społeczeństwie przyjaciół i  partnerów biznesowych. Z tego tytułu oczekuje odszkodowania w wysokości 75 tys. dolarów.

Reklama
Reklama

W tym całym zamieszaniu nie chodzi jednak o pieniądze. Sprawa w sądzie może ujawnić bardzo ciekawe szczegóły. Ferrari będzie musiało wytłumaczyć przed sądem w jaki sposób decyduje o tym, który klient „zasługuje” na ich samochód, a który nie. Jeżeli włoski producent przegra taki proces przed amerykańskim sądem, może to pociągnąć konsekwencję dla innych producentów, którzy wprowadzają na rynek limitowane wersje. W skrajnym przypadku sąd może zabronić produkcji limitowanych wersji.

Biznes
Przed rynkiem kapitałowym wciąż jeszcze dużo pracy
Biznes
Amerykanie już nie kupią najnowszych chińskich dronów. „Niedopuszczalne ryzyko”
Biznes
Droższa Wigilia, chińskie cła i przeludnione mieszkania w Polsce
Biznes
Spotykamy naukę z biznesem
Biznes
Europa, czyli spokojna przystań
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama