– Produkcja węgla z głębokich złóż jest trudna, ale nie niemożliwa – ocenia prof. Józef Dubliński, naczelny dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa. – Coraz niższe schodzenie wiąże się z większymi zagrożeniami: wybuchami metanu, pożarami, tąpnięciami.
Obecnie na ścianach głębszych niż kilometr pracują górnicy w pięciu kopalniach. – Musimy odpowiedzieć na pytanie, jak nie przekraczać bariery ryzyka – mówi Piotr Buchwald, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. – Im głębiej, tym większe trzeba ponieść nakłady na klimatyzację, odmetanowienie i podpory przeciwtąpaniowe – wylicza Jacek Sobczyk z Instytutu Mechaniki Górotworu PAN. W kopalni Pniówek rozbudowa pola Pawłowice 1 na głębokości 1140 m do 2022 r. kosztować będzie 1,1 mld zł. Wyższe koszty wydobycia mogą się odbić na cenach surowca. Gdyby zaś węgiel energetyczny kosztował powyżej 400 zł za tonę (obecnie ok. 230 zł), a koksowy ponad 500 zł (dziś ok. 340 zł) – energetyka i przemysł stalowy łaskawszym okiem patrzyłyby na surowiec z Rosji. – By utrzymać ceny, spółki musiałyby szukać oszczędności, bo inaczej spadłyby im zyski – uważa prof. Wiesław Blaschke z Zakładu Ekonomiki PAN.
Alternatywą dla drążenia głębszych szybów może być tzw. metoda strugowa, czyli drążenie na głębokości do 2 tys. m. W 2009 r. zastosuje ją kopalnia Zofiówka. Pozwoli jej to wydobyć przez najbliższe kilkanaście lat 40 mln ton surowca.