Ponad 40 producentów z całego świata pokazało właśnie w amerykańskiej stolicy przeszło 700 nowych samochodów. Oko zwiedzających cieszyły – oczywiście poza długonogimi modelkami – wielkie i masywne półciężarówki, luksusowe limuzyny i sportowe kabriolety. I choć do wartej niemal 300 tys. złotych czerwonej corvetty niemal cały czas stała kolejka zwiedzających z aparatami fotograficznymi, to największymi gwiazdami targów nie były auta sportowe. Tym razem w świetle jupiterów znalazły się… samochody na prąd.
I nie chodzi tu o znaczek „hybrid”, który już trochę spowszedniał. Prawdziwym hitem są teraz auta typowo elektryczne. Ich masowa sprzedaż w USA ma ruszyć jeszcze w tym roku.
[srodtytul]Odłącz toster, włącz samochód[/srodtytul]
W czwartym kwartale tego roku elektryczny samochód wprowadzi do masowej produkcji koncern General Motors. Pokazany pierwszy raz na targach w Detroit w 2007 roku chevrolet volt wciąż nie ma jeszcze ceny, ale najprawdopodobniej będzie kosztował 30 – 40 tysięcy dolarów. – Na jednym ładowaniu można nim przejechać 40 mil – tłumaczy „Rz” Alicia Amie, reprezentantka GM specjalizująca się właśnie w Chevy Volt. – Będziesz więc mógł spokojnie pojechać do biura, wrócić do domu i naładować baterie na następny dzień. Aby to zrobić możesz po prostu odłączyć toster, a do gniazdka podłączyć samochód – dodaje Amie. Czy przyzwyczajonym do wygody Amerykanom będzie się chciało przez osiem godzin dziennie ładować samochód? – Tak. Volt budzi ogromne zainteresowanie. Zwłaszcza że jego ładowanie nie będzie kosztować więcej niż kawa – przekonuje Alicia Amie. Mimo to początkowo Chevrolet planuje wprowadzić na rynek jedynie 8 – 10 tysięcy sztuk Volta.
[srodtytul]Szybkie tankowanie[/srodtytul]