Kowykta, złoże leżące 450 km na północ od Irkucka, kryje w sobie tyle gazu co całe zasoby Kanady czy Kazachstanu. Szacowane jest na ponad 2 bln m sześc. gazu i 83 mln ton gazowego kondensatu, czyli równowartość czteroletniego krajowego wydobycia w 2009 r. Dodatkowym atutem jest położenie umożliwiające eksport do krajów Azji i Oceanu Spokojnego. Posiadaczem licencji na wydobycie z Kowykty jest rosyjsko-brytyjski TNK BP (przez swoją spółkę Russia Petroleum). Wskutek nacisków rosyjskiej administracji w 2007 r. firma podpisała z Gazpromem memorandum, zgodnie z którym ten drugi stałby się faktycznie posiadaczem licencji na wydobycie po wykupieniu brytyjskich udziałów w Russia Petroleum za 700 – 900 mln dol.

[wyimek]582 mld m3 gazu wydobyto w Rosji w ubiegłym roku[/wyimek]

Do transakcji jednak nie doszło, choć Gazprom blokował rozpoczęcie wydobycia ze złoża. Koncern bowiem, kontrolujący rosyjski system gazociągów, nie zgodził się go udostępnić do eksportowania gazu z Kowykty do Chin. Monopolista próbował w ten sposób zmusić TNK BP do sprzedaży po niższej cenie.

W ubiegłym tygodniu Aleksiej Miller, szef Gazpromu, oświadczył, że jego firma nie jest już zainteresowana licencją na Kowyktę. Tłumaczył, że firma ma już wystarczającą liczbę złóż. Analitycy uważają jednak, że to tylko gra, bo w gruncie rzeczy Gazprom nie musi wydawać milionów, by przejąć Kowyktę.

Minister środowiska Rosji zlecił właśnie inspekcję, która ma zbadać, czy Russia Petroleum wypełnia warunki licencji w zakresie ochrony przyrody. Negatywny wynik kontroli będzie oznaczał odebranie licencji. A to z kolei otworzy drogę do przejęcia złoża przez Gazprom. – Z powodu gigantycznych zasobów, po odebraniu licencji, Kowykta zostanie wpisana na listę złóż o znaczeniu strategicznym dla Rosji. A takie złoże, na podstawie specjalnego artykułu ustawy o zaopatrzeniu w gaz, może zostać przekazane przez państwo Gazpromowi bez przetargu – mówi Anton Kliuczkin, publicysta ekonomiczny Rambler Media Group.