Mikronezja, Kiribati, Wyspy Marschalla, Nauru, Palau, Papua-Nowa Gwinea, Wyspy Salomona i Tuwalu (Polinezja) wyławiają rocznie 25 proc. wszystkich dostarczanych na światowe rynki tuńczyków. Jednak otrzymują jedynie 3-4 proc. dochodów z tego tytułu.
Podczas spotkania w stolicy republiki Palau, szefowie tuńczykowych krajów zapowiedzieli, jak podaje agencja AFP, stworzenie sojuszu, który na wzór OPEC, będzie miał wpływ na światowe ceny tuńczyka. Kraje wyspiarskie Oceanu Spokojnego chcą zaostrzyć zasady połowów na swoich wodach, dla zagranicznych armatorów. Zapowiadają przetargi na licencje połowowe i zamknięcie części wód dla obcych statków. O tym ile naprawdę można zarobić na mięsie tuńczyków świadczą ceny osiągane na giełdzie rybnej w Tokio. Japonia, obok USA to największy konsument tych ryb. 5 stycznia 2009 r za 128 kg tuńczyka błękitnego wylicytowano ponad 9,63 mln jenów (ponad 100 tys. dol.). W styczniu 2010 r tuńczyk o masie 232 kg osiągnął 122 tys. euro na giełdzie Tsukiji w Tokio.
Ekolodzy od lat alarmują, że połowy są za duże i grożą wyginięciem całej populacji tuńczyków. W środę 24 lutego Komisja Europejska zaproponowała, by Unia domagała się wprowadzenia od przyszłego roku zakazu międzynarodowego handlu tuńczykiem błękitnopłetwym. Wniosek Komisji ma być postawiony 13-25 w katarskim Ad-Dauha. Odbędzie się tam posiedzenie uczestników Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES)