Na te wieści, które z optymizmem i ulgą przyjęły 2 mln klientów, od razu narzekaniem zareagował szef największej firmy branży w kraju. W PGNiG będącym naturalnym monopolistą - praktycznie pozbawionym konkurencji - wyliczono już, że przychody w części handlowej firmy będą w pierwszym kwartale 2008 r. niższe o 300 mln zł od planowanych. Takie narzekania nie są zaskoczeniem. Spółka od dawna wykazuje, że musi sprowadzać z zagranicy drogi gaz (głównie rosyjski), a nie może go sprzedać w Polsce po równie wysokiej cenie.
Ale to tylko część prawdy - PGNiG importuje około dwóch trzecich potrzebnego paliwa, resztę ma z krajowych złóż. A wydobycie z własnych zasobów jest wyjątkowo tanie, ich cena w porównaniu z importem jest o dwie trzecie niższa. Okazuje się, że ceny dla odbiorców nie muszą być tak wysokie, jak wynikałoby to z kosztów importu. Apetyty monopolisty można zatem ograniczać. I próbuje to robić szef URE.