Na granicach stoją samochody z lekami, warzywami, owocami, mięsem – te z nich, które nie są głęboko mrożone, zepsuły się już albo są bliskie zepsucia. Ukraińscy klienci zapowiedzieli, że nie odbiorą towaru, którego termin ważności minął. – Mandarynki, brzoskwinie, winogrona są do wyrzucenia po pięciu dniach, nawet jeśli były przechowywane we właściwej temperaturze – mówi Piotr Prudzyński, przedstawiciel firmy Direx, jednego z największych polskich przewoźników towarów spożywczych. Prudzyński dodaje, że ogromne centra handlowe w Rosji dyktują terminy dostaw, a w razie nawet kilkugodzinnych spóźnień wymierzają kary. – Straty mojej firmy będę mógł oszacować, gdy ciężarówki dojadą do odbiorców. To oni ocenią, w jakim stanie jest towar i czy go wezmą – mówi Mirosław Kaczorowski, szef firmy Tramex, której 40 ciężarówek wozi ładunki na Wschód.
Część poniesionych przez firmy przewozowe szkód wynika z doznanych podczas kilkudziesięciogodzinnego stania w kolejce kradzieży towaru: sprzętu gospodarstwa domowego, elektroniki, części maszyn.
Do tych strat przewoźnicy muszą doliczyć koszty, choćby rat leasingowych, pensji kierowców, zużytego paliwa. – Dobowy przestój ciężarówki kosztuje ok. 300 euro – wylicza prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek. – Moja firma udźwignie pensje dla kierowców i leasing, ale mam wątpliwości, czy poradzą sobie z tym mniejsze firmy – twierdzi Prudzyński.
Nie wiadomo, kto powinien wypłacić ubezpieczenie za straty. Oficjalnie strajku nie ma, więc nie działa zapis o sile wyższej (zdarzenie niezależne od przewoźnika) – wyjaśnia przedstawiciel ZMPD Tadeusz Wilk. Prawnicy zrzeszenia radzą poszkodowanym, by udokumentowane roszczenia przedstawili urzędom celnym. Powołują się przy tym na art. 417 paragraf 1 k.c., który mówi, że „Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej”. ZMPD już przygotowało dla swoich członków wzór wezwania przedsądowego, które w przeciwieństwie do pozwu sądowego nie wymaga wniesienia opłaty sądowej w wysokości 5 procent wartości dochodzonego roszczenia. Przewoźnicy wystawią rachunek za: zepsuty towar, utraconą możliwość zarobku (ZMPD szacuje, że protestujący celnicy unieruchomili ok. 11 tys. ciężarówek) i kary za niedotrzymanie umów. Buczek ocenia, że roszczenia przewoźników sięgną kilku milionów euro.
Nie oszacowały jeszcze swoich strat także firmy spedycyjne i przewoźnicy z Wybrzeża. W czwartek stanął port w Gdyni, w piątek w Gdańsku i Szczecinie. – Praca terminali została sparaliżowana. Kontenery nie są ani wywożone, ani wwożone do portów – mówi prezes Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński.