– Za tworzeniem kopalń zespolonych przemawia infrastruktura techniczna i zasoby zakładów wydobywczych – mówi Grzegorz Pawłaszek, prezes Kompani Węglowej, zastrzegając, że na razie trwa dopiero wstępne opracowywanie projektu. – Na przykład w okolicach Gliwic czy Rybnika pokłady kopalń sąsiadują ze sobą lub są ułożone jak po sznurku, więc trzeba to wykorzystać – tłumaczy. Kompania nie przewiduje jednak dodatkowych nakładów finansowych na te inwestycje – mają się one zmieścić w kwocie 850 mln zł, którą firma zamierza przeznaczać co roku na inwestycje do 2015 r.
Zasada działania kopalń zespolonych byłaby prosta. Teraz każda kopalnia ma własny szyb, z którego dochodzi się do jej pokładów. W kopalni zespolonej wokół jednego szybu można by rozprowadzić wyrobiska sięgające do pokładów kopalni sąsiedniej. Tak mogłoby być np. w przypadku kopalń z Rudy Śląskiej – Bielszowice i Halemba, albo w przypadku kopalń Knurów i Szczygłowice.
– Z naszych 16 kopalń tylko Bolesław Śmiały jest oddalony od pozostałych, ale on ma być w tym roku przekazany Południowemu Koncernowi Węglowemu – mówi Zbigniew Madej, rzecznik KW. Biorąc pod uwagę ewentualną sprzedaż Silesii i kończące się złoża Wirka (szacowane na dwa lata), pozostałych 13 kopalń mogłoby stworzyć cztery zespolone.
– To daje lepsze możliwości wykorzystania złóż, np. planowanego nowego pola w Bielszowicach, do którego dostęp byłby na przykład z szybu Halemby – tłumaczy Madej. – To skróci czas dojazdu górników do pracy, więc poprawi efektywność, bo mogą podczas dniówki wydobyć więcej węgla.
Istotne są także wspólne systemy klimatyzacji i odmetanowienia chodników – w kopalni zespolonej działają jako jeden zbiorczy zespół, co spółkę mniej kosztuje (jeden zespół czujników może być bowiem wykorzystany nie w jednej, lecz na przykład w trzech kopalniach).