Do resortowego spisu dołączy dziś ser domowy – zależok. Wniosek o jego wpisanie złożyła grupa producentów z województwa śląskiego, z którego pochodzi 77 produktów wpisanych na listę. Razem z zależokiem rejestr liczy już 500 pozycji.
Zainteresowanie listą, na której mogą znaleźć się wyroby wytwarzane w ten sam sposób przez co najmniej 25 lat, jest coraz większe. – W ciągu całego 2007 roku wpisaliśmy 182 produkty, w tym już 82 – mówi Jakub Jasiński, naczelnik wydziału Oznaczeń Geograficznych w Ministerstwie Rolnictwa.Producenci zabiegają o certyfikaty pochodzenia m.in. dlatego, że regionalną żywność sprzedaje coraz więcej sieci handlowych. Oferują ją, np. Alma, Tesco oraz Piotr i Paweł.
Zebranie dokumentacji, która umożliwia wpisanie produktów na listę, ułatwia producentom także ubieganie się o rejestrację w Brukseli. Unijny certyfikat – w przeciwieństwie do polskiej listy – daje nie tylko prestiż, ale chroni także przed podróbkami. Zgodnie z złożeniem ministerstwa o objęcie ochroną przez Komisję Europejską ma ubiegać się od 5 do 10 proc. wyrobów wpisanych na listę produktów tradycyjnych. Polska do tej pory przesłała do Brukseli 34 wnioski rejestracyjne.
Tymczasem pod nazwą Jakość Tradycja działa już niezależny krajowy system ochrony produktów tradycyjnych. Stworzyła go Polska Izba Produktu Regionalnego i Lokalnego po to, aby chronić wyroby regionalne i utrudnić ich podrabianie jeszcze przed zdobyciem unijnego certyfikatu. Obecnie o znak ubiega się firma Bracia Urbanek, które specjalizuje się w przetworach warzywnych oraz cztery zakłady mleczarskie w województwa warmińsko-mazurskiego.
– Do końca roku znak powinno otrzymać kilkudziesięciu producentów – szacuje Grzegorz Russak, prezes Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego. Jego zdaniem konieczna jest promocja nie tylko systemu ochrony, ale także produktów regionalnych w w Polsce. Pieniądze na ten cel powinien wyłożyć resort rolnictwa.