Kapena wygrała 30 sierpnia 2007 roku przetarg na dostawę do 14 lutego 2008 roku 40 autobusów dla policji. Dostarczyła je dopiero pod koniec marca. Producent spóźnił się także z dostawą 21 gimbusów dla MEN. Kapena wygrała bowiem ogłoszony przez ministerstwo 28 grudnia 2007 roku przetarg, z terminem dostaw do 20 marca, ale autobusy do przewozu dzieci trafiły do szkół z ponaddwumiesięcznym opóźnieniem.

Prezes Autosanu Wiesław Wyżycki zarzuca Kapenie psucie rynku. – Kapena zaniża ceny, aby wygrać przetarg, a potem nie wywiązuje się z terminu dostaw – mówi Wyżycki. – Startują w przetargach, mimo że nie wykonali wcześniejszych zamówień – dodaje. Z tym zarzutami nie zgadza się członek zarządu Kapeny Radosław Pankau. Uważa, że ma prawo do własnej strategii cenowej. – W przetargu dla MEN na 65 gimbusów, w którym oferty otwarto 5 czerwca, Autosan zaoferował ceny o 10 tys. zł niższe od naszych i o 3 tys. zł niższe od własnych sprzed roku – broni się Pankau.

Szef firmy Analizy Rynku Transportowego JMK Aleksander Kierecki uważa, że producenci nie stosują dumpingu cenowego, lecz ustalają ceny z punktu widzenia strategii całego przedsiębiorstwa. – Starają się zapewnić swoim fabrykom równomierne obłożenie produkcją, więc jeżeli np. słabo idzie eksport, wolą zdobyć mniej intratne zamówienie z kraju, byle uniknąć kosztownych przestojów zakładu – tłumaczy.

Wiesław Wyżycki dodaje, że ułomne prawo przetargowe pozwala funkcjonować niesolidnym dostawcom. – Zapłaci karę i może dalej psuć rynek – mówi. Kary mogą być jednak wysokie. Aleksander Kierecki podaje, że np. Evobus, który spóźnił się z dostawą dwóch autobusów do Częstochowy, za karę za darmo przekazał miastu trzeci.