Na razie nawet 20-dolarowy spadek cen powinien spowodować, że za paliwo na stacjach benzynowych zapłacimy mniej. Obecnie kluczowym dla ceny ropy czynnikiem politycznym jest potencjalny konflikt pomiędzy Iranem i krajami Zachodu. Ta groźba przekłada się na 7 – 9 dol. w cenie każdej baryłki. Podobnie istotne są informacje z Nigerii o akcjach sabotażowych i niszczeniu ropociągów. Jednak – zdaniem szefa OPEC – rynek jest dzisiaj dobrze zaopatrzony w ropę, zapasy są na bezpiecznym poziomie i nie widać żadnych przerw w dostawach.

Chakib Khelil nazwał ceny powyżej 120 dolarów za baryłkę nienormalnymi i podkreślił, że nie widzi powodu, aby kartel miał zmniejszać wydobycie, nawet gdyby ceny nadal znacząco spadały. Ostatnio nawet zazwyczaj podgrzewający atmosferę na rynku prezydent Wenezueli Hugo Chavez stwierdził, że sprawiedliwa cena to 100 dol. za baryłkę.

Wysokie ceny ropy sprawiły, że zmotoryzowani w znaczący sposób ograniczyli swoje apetyty na podróżowanie. W Stanach Zjednoczonych popyt na ropę zmalał o 600 tys. baryłek dziennie. Zdaniem prezesa BP Tony’ego Haywarda w krajach uprzemysłowionych w tym roku zapotrzebowanie na ten surowiec spadnie o 5 – 10 procent. To także powinno odbić się na dalszym spadku cen detalicznych.

Zdaniem analityków z francuskiego rynku paliwowego znacząca obniżka cen ropy na światowych giełdach powinna być zauważalna na wyświetlaczach dystrybutorów około dwóch tygodni później. Dzięki spadkowi z rekordowego poziomu ponad 147 dol. za baryłkę do 121 dol. wczoraj Francuzi już wkrótce powinni płacić za litr euro 95 nie 1,52 euro, ale 1,39.

Dla urlopowiczów tankujących we Francji do 60-litrowych baków oznacza to, że za tę samą kwotę będą mogli nalać paliwa do pełna i wystarczy im jeszcze na kanapkę i butelkę wody.