Warunki prywatyzacji

Przekształcenia budzą sprzeciw. Mimo to są konieczne – prywatne firmy radzą sobie dużo lepiej

Publikacja: 11.09.2008 05:11

Warunki prywatyzacji

Foto: Rzeczpospolita

Resort skarbu zamierza zrealizować tegoroczne minimalne plany prywatyzacyjne założone w ustawie budżetowej – zapowiedział w Tarnowie minister skarbu Aleksander Grad. Podtrzymał prognozę mówiącą, że z prywatyzacji w 2009 roku zyskamy ok. 12 mld zł przychodów i 30 mld zł w ciągu najbliższych czterech lat.

– Inwestorzy uczestniczący dotąd w polskiej prywatyzacji z nadwyżką wywiązali się z zobowiązań – mówił minister Grad podczas panelu dyskusyjnego „Prywatyzacja w Europie Środkowo-Wschodniej – sukces czy porażka”, który odbył się w Tarnowie w ramach Forum Ekonomicznego w Krynicy. – O blisko 8 mld zł przekroczono zadeklarowane na 40 mld zł nakłady inwestycyjne. Dodatkowe korzyści to wzrost zatrudnienia, transfer nowoczesnych technologii i podniesienie konkurencyjności firm. Ten proces był sukcesem pod względem efektów gospodarczych i kondycji przedsiębiorstw w niej uczestniczących, ale nadal spotyka się z bardzo negatywną oceną społeczną.

Według ministra skarbu w społecznym odczuciu procesy prywatyzacyjne nadal oceniane są negatywnie i traktowane jako działanie nieuczciwe, grabież i próba wzbogacenia się wąskiej grupy ludzi. Podobnego zdania jest wiceminister gospodarki Litwy Vytautas Nauduzas. Jego zdaniem dla opinii publicznej szybszy wzrost PKB, jaki jest efektem prywatyzacji, to za mało, by była postrzegana pozytywnie. Na Litwie i w innych krajach regionu kojarzy się raczej ze wzrostem bezrobocia. Na to ostatnie stwierdzenie zareagował Jan Krzysztof Bielecki, prezes Banku Pekao SA.

– Czy nikt nie zastanawia się, ile było ukrytego bezrobocia w wielkich przedsiębiorstwach państwowych? – zapytał. To jego rząd rozpoczął zresztą prywatyzację w Polsce.

Filip Thon, prezes zarządu RWE w Polsce, który w naszym kraju szefuje tej firmie dopiero od początku bieżącego roku, odwołał się do swoich czeskich doświadczeń prywatyzacyjnych w sektorze energetycznym. Jego zdaniem proces prywatyzacji branży w tym kraju okazał się dużym sukcesem m.in. ze względu na uwzględnienie narodowego charakteru przejmowanych firm, także przez dużą skalę współpracy z lokalnymi partnerami i stopniowe wdrażanie przez inwestorów obowiązujących w Czechach standardów. Szef RWE w Polsce podkreślił też znaczenie przejrzystości procesów biznesowych dla efektywnego przeprowadzenia sprzedaży państwowego majątku. Według niego szykująca się do prywatyzacji firma musi być przejrzysta zarówno dla inwestorów, jak i dla Skarbu Państwa czy związków zawodowych. Tylko wtedy można liczyć na sukces.

Znaczenie przejrzystości w procesie prywatyzacji podkreślał też Andrei Tur, białoruski wiceminister gospodarki. – W naszym kraju wolimy mówić raczej o inwestycjach, bo z tym właśnie kojarzona jest prywatyzacja na Białorusi. I wtedy postrzeganie jest znacznie bardziej pozytywne – twierdzi Andrei Tur. Jak zaznaczył, dwa lata temu wartość inwestycji na Białorusi wynosiła zaledwie 1,5 mld dolarów, w ubiegłym roku – 4 mld dolarów, a w pierwszej połowie 2008 r. – już 6 mld dolarów.

Antonio de Almeida, przewodniczący rady nadzorczej EDP Energias de Portugal, przywoływał przykład prywatyzacji w Portugalii, gdzie jeszcze w połowie lat 70. państwo znacjonalizowało praktycznie całą gospodarkę, i uznał, że problemy dotyczące niezrozumienia korzyści z prywatyzacji są takie same zarówno na zachodnich, jak i na wschodnich rubieżach Europy. Jednakże w Portugalii władze uznały, że w rękach państwa muszą pozostać pakiety kontrolne w strategicznych branżach – między innymi w telekomunikacji i branży energetycznej.

Rz: Podczas Forum Inwestycyjnego w Tarnowie wiele mówiono o tym, jak trudna jest prywatyzacja w Europie Środkowej i Wschodniej. Ale i na zachodzie Europy też nie jest łatwo. Zgodzi się pan, że w Niemczech czy Francji budzi ona również wiele emocji?

Filip Thon, prezes RWE w Polsce : Nie wydaje mi się, aby stosunek do prywatyzacji pracowników firm w różnych częściach Europy był odmienny. Wszystko zależy od podejścia firmy, która jest inwestorem. A także od stylu menedżerów, którym powierzono to zadanie. Jeśli inwestor strategiczny ma wyczucie problemów ludzi zatrudnionych w prywatyzowanym zakładzie i podejdzie do nich w odpowiedni sposób, to opory gwałtownie się zmniejszają. Pod tym względem jest podobnie i na Wschodzie, gdzie prywatyzacja jest nowością, i na Zachodzie, gdzie przekształcenia własnościowe znane są od lat.

Czy wierzy pan, że państwo może być dobrym właścicielem firmy?

Wszystko sprowadza się do konkurencji. Mówimy tu o energetyce, gdzie Komisja Europejska jest zdeterminowana, aby powstał konkurencyjny rynek energii. W tym celu ma być rozdzielona dystrybucja od produkcji. W tej sytuacji konkurencja jest sprawą podstawową, a firmy muszą znacznie zwiększyć swoją efektywność. Nie mówiąc już o tym, że muszą również walczyć o klientów. A prywatny kapitał ma to do siebie, że zawsze jest zorientowany na klienta, na pozyskiwanie nowych technologii i wreszcie ma łatwiejszy dostęp do finansowania, bo wiele jest w stanie zrobić z własnych środków. I właśnie na tym polega przewaga firmy prywatnej. Polska jest tutaj doskonałym przykładem, jako duży kraj potrzebuje znacznych inwestycji. Lekko licząc, rocznie przez dziesięć kolejnych lat powinno przybywać tutaj 1000 megawatów. A to oznacza inwestycje w wysokości 1,8 – 1,9 mld euro. Czy państwo będzie miało takie pieniądze na ten właśnie cel?

Jaka jest przewaga inwestora strategicznego nad akcjonariuszami z giełdy papierów wartościowych?

Bierze on na siebie odpowiedzialność operacyjną. Można więc go do czegoś zobowiązać. Jest partnerem do dyskusji, negocjacji, także dla związków zawodowych. Jeśli firma pójdzie na giełdę, własność jest rozproszona, a poszczególni akcjonariusze mogą mieć zupełnie różne interesy. W efekcie wyniki finansowe takich firm są również gorsze. Nie mówiąc już o tym, że inwestor strategiczny jasno widzi przyszłość kupowanej firmy, a co za tym idzie, jest skłonny zapłacić za nią więcej.

Resort skarbu zamierza zrealizować tegoroczne minimalne plany prywatyzacyjne założone w ustawie budżetowej – zapowiedział w Tarnowie minister skarbu Aleksander Grad. Podtrzymał prognozę mówiącą, że z prywatyzacji w 2009 roku zyskamy ok. 12 mld zł przychodów i 30 mld zł w ciągu najbliższych czterech lat.

– Inwestorzy uczestniczący dotąd w polskiej prywatyzacji z nadwyżką wywiązali się z zobowiązań – mówił minister Grad podczas panelu dyskusyjnego „Prywatyzacja w Europie Środkowo-Wschodniej – sukces czy porażka”, który odbył się w Tarnowie w ramach Forum Ekonomicznego w Krynicy. – O blisko 8 mld zł przekroczono zadeklarowane na 40 mld zł nakłady inwestycyjne. Dodatkowe korzyści to wzrost zatrudnienia, transfer nowoczesnych technologii i podniesienie konkurencyjności firm. Ten proces był sukcesem pod względem efektów gospodarczych i kondycji przedsiębiorstw w niej uczestniczących, ale nadal spotyka się z bardzo negatywną oceną społeczną.

Pozostało 85% artykułu
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej