Sejmowa Komisja Skarbu miała się wczoraj zająć poselskim projektem uchwały o przyszłości polskiego przemysłu stoczniowego. Do dyskusji nad projektem jednak nie doszło, bo Klub PiS, który go zgłosił, zrezygnował ze swojej propozycji.
– Uchwała straciła sens w momencie wejścia w życie stoczniowej specustawy – wyjaśniał wiceprzewodniczący komisji Dawid Jackiewicz (PiS). To jednak nie przekonało związkowców ze stoczni, którzy specjalnie przyjechali do Warszawy, licząc właśnie na dyskusję o specustawie. I ostatecznie postawili na swoim.
– W listopadzie rząd obiecywał podczas rozmów z nami, że specustawa ma ochronić miejsca pracy w stoczniach, a nie zagwarantować odszkodowania – mówił Leszek Świątczak z branżowego związku „Stoczniowiec” z Gdyni. – Mam wrażenie, że rozmawialiśmy o zupełnie innym projekcie niż ten, który wszedł w życie. Nasze uwagi nie zostały uwzględnione.
– Celem specustawy jest oderwanie od majątku stoczni nielegalnej pomocy publicznej udzielonej w przeszłości tym zakładom – mówił Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu. – Była tworzona w rekordowo krótkim czasie, więc być może nie spełnia wszystkich postulatów. Ale jest jedyną szansą na uratowanie przemysłu stoczniowego. Nie możemy już co miesiąc dokładać do każdej ze stoczni 20 – 30 mln zł, by mogły normalnie funkcjonować.
Szef „Solidarności” w Stoczni Gdynia Dariusz Adamski pytał, czy Skarb Państwa robi cokolwiek, aby pozyskać nabywców na aktywa stoczni. Zdzisław Gawlik odpowiedział, że MSP pod koniec grudnia rozesłało zaproszenia do prawie 80 inwestorów.