Długie strajki w polskich kopalniach, często podziemne, odbywały się m.in. w stanie wojennym, gdy przeciwko polityce władz PRL protestowali górnicy Wujka czy Piasta. Teraz polem konfliktu są plany zamknięcia kopalni czy płace.
Tak było w Budryku. Najpierw górnicy nie chcieli wejścia do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, później żądali wyrównania ich płac do poziomu kopalń JSW. Porozumienie zawarto 31 stycznia. – JSW odnotowała 70 mln zł utraty przychodów z tytułu niewydobytego węgla – oblicza Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Budryk do II połowy 2008 r. nie mógł wyjść na zero.
Największa spółka, skupiająca 16 kopalń Kompania Węglowa, też ma na koncie zatrzymanie wszystkich zakładów naraz. Rok temu w grudniu na 24 godziny odmówili pracy górnicy wszystkich kopalń. Żądali większych podwyżek, niż proponowała spółka. Zarząd ustąpił, na początku stycznia doszło do kompromisu.
– Doba postoju przyniosła wówczas ok. 43 mln zł utraty przychodów – mówi Zbigniew Madej, rzecznik KW. Podobny strajk w KW odbył się w 2003 r., gdy zapadła decyzja o likwidacji czterech kopalń. Wtedy utrata przychodów była niższa, bo węgiel był tańszy (mogło to być ok. 30 mln zł).
Lubelski Węgiel Bogdanka stanął w 2008 r. na dwa dni, sprzeciwiając się niekorzystnej dla pracowników przeróbki węgla ustawie o emeryturach pomostowych. Utrata przychodów: 5,5 – 6 mln zł. Jednak nawet w kontekście planowanego debiutu na giełdzie na początku tego roku strajk nie obniżył kondycji finansowej kopalni. Jako jedyna w Polsce wykonała założony na 2008 r. plan wydobycia (ok. 5,3 mln ton).