– Cynizm tej informacji polega na tym, że nawet gdybyśmy chcieli dać przykład i zrezygnować z podwyżek, to nie możemy, bo wskaźnik ustala automat na podstawie ustawy kominowej – komentuje dla „Rz” Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Istnienie mechanizmu potwierdza Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu, ale dodaje, że o płacach zarządu decyduje rada nadzorcza .
– W czasach kryzysu trzeba powiedzieć: nie dam wam podwyżek, ale pierwszy nie będę ich miał – skomentował podwyżki dla członków zarządów premier Donald Tusk. A minister Skarbu Aleksander Grad oznajmił, że w obecnej sytuacji oczekuje zamrożenia jakiegokolwiek wzrostu płac tak załogi, jak i zarządów.
Ustawa mówi jednak, że pensje członków zarządów firm z udziałem skarbu nie może być większa niż sześciokrotność średniej pensji w sektorze przedsiębiorstw. A średnia wzrosła o ok. 200 zł, czyli około 7 proc. – Poza tym to wynagrodzenie za 2008 rok. Wyższy wskaźnik dostajemy z rocznym opóźnieniem, a górnicze pensje wzrosły za 2008 r. o 14 proc. – tłumaczy Gajos.
Związkowców to nie przekonuje. – To skandal – kwituje Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia ‘80, który zorganizował wczoraj w Katowicach górniczą manifestację ok. 1000 osób. Sierpień ‘80 jest w sporze zbiorowym z każdą z trzech śląskich spółek górniczych – w Kompanii Węglowej chce 14 proc. podwyżki, w KHW 12 proc., a w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, dla której 2009 r. może być najczarniejszy w historii (szacunkowa utrata korzyści na opcjach walutowych – do 100 mln zł plus spadek popytu na węgiel koksujący z powodu dekoniunktury na stal) – 10 proc. – Czekamy na mediatora. Jak nie zadziała, zostaje tylko strajk – uważa Ziętek. Nie lepsze nastroje panują wśród innych związkowców – dziś przedstawiciele 12 górniczych organizacji spotkają się, by ustalić, co dalej. Pod uwagę brane są też skrajne opcje (strajk, manifestacja w stolicy). Zwłaszcza że np. wczorajsze rozmowy płacowe z zarządem JSW zakończyły się bez porozumienia.
– Są pieniądze na podwyżki dla członków zarządów, muszą być i dla górników – uważa Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. – Bo jak harujący na dole hajer usłyszy, jak to wygląda, to sytuacja może się wymknąć spod kontroli – ostrzega.