Płace prezesów spółek giełdowych, które do tej pory podały roczne raporty finansowe, podniosły się w 2008 o ok. 10 proc. – wynika z wyliczeń „Rz”. W tym czasie zyski zarządzanych przez nich firm spadły o prawie 4 proc. Dużo wolniej zwiększała się przeciętna płaca członka zarządu. Według naszych szacunków wzrost nie przekroczył 1 proc. W tym samym czasie wynagrodzenia pracowników podniosły się o około 7 proc. Jednak taki wzrost wynagrodzeń zarówno szefów spółek, jak i ich podwładnych, szybko się nie powtórzy. – Spowolnienie gospodarcze zmniejszy presję na zwiększanie wynagrodzeń. Odczują to zarówno pracownicy, jak i szefowie firm, które będą miały mniejsze zyski – mówi Maja Goetting, główna ekonomistka Banku BPH.

Jak podaje wczorajszy „Parkiet”, ponad 168 mln zł trafiło w ubiegłym roku do zarządów i nadzorców 18 giełdowych spółek – tych, które jako pierwsze opublikowały swoje roczne sprawozdania finansowe. Najwięcej pieniędzy wypłaciły swoim menedżerom i nadzorcom banki – ponad 85,4 mln zł. Najszczodrzej nagradzał kierownictwo Bank Millennium (ponad 23 mln zł).

Jednak z dostępnych obecnie danych wynika, że to nie bankowiec jest najlepiej zarabiającym prezesem na GPW. W zeszłym roku najwięcej – 3,6 mln zł – zarobił szef grupy Żywiec Christopher John Barrow, notując blisko 40-proc. podwyżkę. Przeciętny Polak na koniec grudnia zarabiał nieco ponad 3,4 tys. zł, więc osiągnięcie rocznego wynagrodzenia na poziomie najlepiej opłacanego menedżera z GPW zajęłoby mu prawie 90 lat.

Następny w zestawieniu najlepiej zarabiających prezesów na GPW był szef Noble Banku Jarosław Augustyniak (3,5 mln zł). W przypadku tego stanowiska nastąpił największy wzrost rok do roku, aż o 732 proc. Jednak towarzyszyła temu zmiana osoby piastującej tę funkcję. Trzeci w zestawieniu jest prezes banku ING BSK Brunon Bartkiewicz (3,1 mln zł). Nieznacznie mniej niż 3 mln zł zarobił w zeszłym roku kierujący pracami Telekomunikacji Polskiej Maciej Witucki. Największy spadek zarobków zanotował szef BRE Banku. Kierujący pracami instytucji w 2007 roku Sławomir Lachowski zarobił 5,2 mln zł. Jego następca – Mariusz Grendowicz – rok później mógł liczyć „jedynie” na 1,5 mln zł.