Biura podróży zbierają baty za ubiegłoroczny optymizm. Poprzedniej wiosny drzwi w agencjach turystycznych prawie się nie zamykały, więc organizatorzy wycieczek założyli, że w tym roku będzie podobnie. Szefowie biur wyjechali za granicę, by zamówić miejsca w hotelach na rok do przodu.
– Nikt wtedy nie myślał o kryzysie ani o wzmocnieniu euro. W rezultacie za puste pokoje i niewykorzystane miejsca w samolotach teraz trzeba słono płacić – mówi członek zarządu dużego biura .
Szacunki wzrostu cen na nadchodzące wakacje są mocno rozstrzelone. Według Rainbow Tours można zakładać 10-, 15-procentowe podwyżki. Triada szacuje je na ok. 7 proc. Touroperatorzy zauważają, że wygrać na tym mogą wycieczki autokarowe, których popularność zaczyna rosnąć. Są bowiem krótkie i tanie.
Słaby złoty i zbytni optymizm biur mogą się odbić nie tylko na cenach, ale także na ich wynikach finansowych. Notowany na warszawskiej giełdzie Rainbow Tours, który w 2007 roku zarobił na czysto prawie 5 mln zł, miał zysk jeszcze po trzech kwartałach 2008 roku. Ale w czwartym kwartale znalazł się pod kreską na tyle głęboko, że cały 2008 rok zakończył ponad 5-milionową stratą netto. Na minusie – ok. 1 mln zł – odnotował także pierwszy kwartał 2009 roku.
Zarząd spółki uważa jednak, że sytuacja zmierza ku poprawie. – Zrealizowaliśmy działania mające poprawić wyniki: renegocjowaliśmy kontrakty, wprowadziliśmy politykę stabilizacji kursów. To nam powinno zagwarantować na koniec roku zysk – twierdzi wiceprezes spółki Remigiusz Talarek. Zaraz jednak zaznacza: – Nasza polityka sprzedażowa będzie jednak ostrożna.