– Jestem spokojny o los stoczni w Gdyni i Szczecinie – zapewnił podczas piątkowej konferencji prasowej minister skarbu Aleksander Grad. – Inwestorzy, o których była mowa, funkcjonują w tym procesie – mówił minister skarbu. – Są po stronie bezpośrednio przygotowujących te transakcje bądź na zapleczu finansowym, które gwarantuje przeprowadzenie tego procesu.
Minister skarbu odniósł się tym samym do piątkowej publikacji „Rz”, w której napisaliśmy, że wciąż nie jest jasne, która firma jest rzeczywistym nabywcą stoczniowych aktywów. Katarski bank inwestycyjny QInvest, przedstawiony we wtorek przez resort skarbu jako właściwy inwestor, w przesłanym do „Rz” oświadczeniu napisał, że jest tylko doradcą inwestora, którego nie może ujawnić. Takie samo oświadczenie dostała agencja Bloomberg. – Nie chciałbym zaglądać do kuchni inżynierii finansowej przygotowanej przez te firmy – kto jest wiodący, a kto mniej – mówił w piątek Grad.
Aktywa obu stoczni kupiła w maju w otwartym, nieograniczonym przetargu spółka Stichting Particulier Fonds Greenrights zarejestrowana na Antylach Holenderskich, która – jak podawano wówczas – działała na rzecz United International Trust z siedzibą w Curacao. Nazw ponad 30 pozostałych firm, które rywalizowały z nią w przetargu, nie ujawniono. 17 czerwca resort skarbu poinformował, że QInvest z Qatar Islamic Bank (który ma w nim 25 proc. udziałów) złożyły Stichting Particulier Fonds Greenrights gwarancje finansowe. Ta spółka jest 100-proc. właścicielem nowej, rejestrowanej właśnie firmy Polskie Stocznie, do której wejdzie stoczniowy majątek.
– Zasadą przetargu na stoczniowe aktywa było, że wygrywa ten, kto zaoferuje najwięcej, niezależnie od doświadczenia w przemyśle stoczniowym – mówi „Rz” Earl Craig z branżowego Lloyds List. Jego zdaniem, nawet inwestorzy mało znani w branży mają szansę na pozyskanie dla stoczni nowych kontraktów, o ile mają pewne finansowanie – zwłaszcza w postaci środków z takiego kraju jak Katar, bogatego w zasoby ropy naftowej i gazu, którego odbiorcą ma być także Polska.
Minister Grad odniósł się też do wypowiedzi związków zawodowych ze Stoczni Gdańsk, które są zaniepokojone zapowiedziami właściciela zakładu – ISD Polska – dotyczącymi planowanych zwolnień. Pracę ma stracić 413 osób. – Stocznia Gdańsk od dwóch lat ma inwestora. Przedstawiciele związków zasiadali w radzie nadzorczej także wtedy, gdy dochodziło do prywatyzacji zakładu. Nie przypominam sobie, by wtedy negocjowali umowę socjalną czy wielkość zatrudnienia. Zgodzili się na to, by inwestor wszedł do firmy bez żadnych zobowiązań – mówił Grad. Rząd zgodził się udzielić ISD Polska dodatkowej, zwrotnej pomocy publicznej 150 mln zł. Jednym z warunków jest średnioroczne zatrudnienie na poziomie nie mniejszym niż 1,9 tys. osób (dziś 2,2 – 2,3 tys.) a także gwarancja produkcji stoczniowej na poziomie minimum 22 tys. ton stali rocznie.