Wschodnia część kopalni została całkowicie zniszczona, prawdopodobnie w rezultacie eksplozji metanu ok. godz. 8.30 - poinformowała prywatna telewizja TA3. Rzeczniczka przedsiębiorstwa górniczego Hornonitrianske Banie w Prievidzy Adriana Sivakova powiedziała, że do pożaru doszło w starym chodniku górniczym we wschodniej części kopalni około 300 metrów pod ziemią.
Wśród uwięzionych w kopalni osób było dziewięciu górników, którzy zostali wysłani do ugaszenia pożaru, oraz jedenastu, którzy zjechali pod ziemię, żeby im pomóc, kiedy żywioł zaczął się rozprzestrzeniać. Godzinę po wybuchu stracono kontakt z górnikami pracującymi pod ziemią.
Dyrektor kopalni Peter Cziczmanec poinformował, że do zasypanych wysłano ekipy ratunkowe, w tym lekarzy. - Ratownicy pracują w ciemności i temperaturze dochodzącej do 60-70 stopni Celsjusza około 150 metrów od miejsca, gdzie doszło do eksplozji - relacjonował dyrektor kopalni.
O godz. 13.30 na miejscu tragedii, gdzie wciąż trwa akcja ratownicza, pojawił się premier Słowacji i słowacki minister gospodarki.
Po południu udało się wydobyć 9 rannych górników, którzy trafili do szpitala. Wciąż poszukiwanych jest dziesięciu. Nie wiadomo, czy w kopalni nie ma zagrożenia kolejnym wybuchem. Geolog Jozef Michalik, cytowany przez TA3 stwierdził, że jeśli miejsce eksplozji nie zostanie dobrze przewietrzone może do niego dojść.