Koniec tygodnia przebiegał pod znakiem zwyżki na rynku ropy. W piątek w Nowym Jorku za baryłkę tego surowca płacono 73,1 dol. Zbliżoną cenę miał sprzedawany na londyńskiej giełdzie gatunek Brent. Analitycy Barclays Capital tłumaczą rosnące ceny wzrostem popytu i malejącymi zapasami ropy. Jednak ich zdaniem tempo, w jakim się to dzieje, jest na razie powolne. Dlatego nie należy spodziewać się, że w krótkim terminie ceny ropy przekroczą 75 dol. za baryłkę.

Zwyżkowy trend na rynku ropy to reakcja na oznaki powolnego ożywiania się światowej gospodarki. W tym tygodniu Departament Handlu Stanów Zjednoczonych ogłosił, że w drugim kwartale PKB tego kraju skurczył się o 1 proc. Część analityków spodziewała się, że spadek może sięgnąć nawet 1,5 proc. Okazało się także, że liczba nowych bezrobotnych w USA spadła poniżej 600 tysięcy.

Dowody na kończącą się recesję zwiększyły także popyt na metale przemysłowe. W piątek cena miedzi poszybowała do poziomu najwyższego od 11 miesięcy. W Nowym Jorku za tonę płacono 2974 dol., o 3,6 proc. więcej niż w czwartek. Coraz więcej miedzi kupują Chińczycy. W pierwszej połowie tego roku import tego metalu do Chin podwoił się, m.in. dzięki wsparciu gospodarki przez tamtejszy rząd. W ślad za miedzią drożeją pozostałe metale. W piątek cena ołowiu poszła w górę o 6 proc., do 2130 dol. za tonę.