Chociaż w pierwszym półroczu przychody PGNiG były o 11 proc. wyższe niż rok wcześniej, to jednak firma odnotowała prawie pół miliarda złotych strat.
Drugi kwartał dla największej firmy gazowniczej w Polsce okazał się tak samo trudny jak pierwszy, choć strata na koniec czerwca wyniosła „tylko” 94 mln zł. Ale spółka poinformowała o tym, że na każdym z trzech podstawowych rodzajów działalności odnotowała ujemny wynik. Główny powód problemów to spadek popytu na gaz i wysokie koszty importu surowca.
Po podsumowaniu całego półrocza okazało się, że największą stratę przyniosło gazowej firmie magazynowanie i handel gazem – w sumie 1,2 mld zł. Dystrybucja i krajowe wydobycie były na plusie. Zarząd gazowej firmy zapewnia jednak, że na koniec roku PGNiG osiągnie zysk netto, ale będzie on o wiele słabszy niż w 2008 r.
Prezes Michał Szubski przyznał wczoraj na konferencji prasowej, że wynik na koniec grudnia zaplanowano „ostrożnie”. A powtórzenie zysku z 2008 r. jest nierealne. Władze jednak nie ujawniają prognoz. Z nieoficjalnych informacji wynika, że spółka może zarobić najwyżej około pół miliarda złotych. Wtedy zysk byłby prawie o połowę niższy niż na koniec 2008 r.
Wczoraj prezes Szubski przyznał, że choć w trzecim i czwartym kwartale PGNiG będzie mógł taniej importować gaz, to jednak firma nie może liczyć na wzrost popytu w kraju. – Nasi najwięksi odbiorcy: zakłady chemiczne, huty szkła i metali nieżelaznych, sygnalizują, że będą w drugim półroczu kupować mniej gazu niż w zeszłym roku – dodał prezes.