[b] [link=http://www.rp.pl/artykul/383669.html]Wideokomentarz autorki[/link][/b]
Poniedziałkowe zapowiedzi rosyjskiego ministra energetyki Siergieja Szmatki o tym, że porozumienie gazowe możliwe jest w środę i nastąpił przełom w negocjacjach z Polską, okazały się przedwczesne. Wtorkowa rosyjska prasa odtrąbiła zakończenie negocjacji, ale zdementował to późnym popołudniem wicepremier Waldemar Pawlak.
– Nie mam pewności, że wszystko szybko zakończymy – mówił dziennikarzom. – Faktycznie wydawało się w poniedziałek, że wszystko jest uzgodnione, ale potem na plenarnym spotkaniu okazało się, że jednak są rozbieżności.
Dotyczą one opłat za tranzyt rosyjskiego gazu polskim odcinkiem rurociągu jamalskiego. Rosjanie ślą tą drogą do Niemiec 27 mld m sześc. surowca rocznie, a zatem każda podwyżka stawki, np. tylko o pół dolara (za 1000 m sześc. na dystansie 100 km), to dodatkowy wydatek w wysokości ok. 92 mln dolarów rocznie. Opłaty tranzytowe to główne źródło utrzymania spółki EuRoPol Gaz, która jest właścicielem rurociągu jamalskiego w Polsce. Wicepremier Pawlak przyznał, że “partnerzy rosyjscy nie akceptują poziomu zysku, który osiąga EuRoPol Gaz”. – My uważamy, że ta spółka musi osiągać zysk, by w sytuacjach trudnych, np. awarii, miała fundusze na remont czy naprawę rurociągu – argumentował wicepremier.
Tymczasem Rosjanie chcą, by stawki za tranzyt, które zgodnie z prawem zatwierdza prezes Urzędu Regulacji Energetyki, były określane według szczególnych zasad. – Proponowaliśmy nawet, by te taryfy obniżyć, ale dla strony rosyjskiej to nie było satysfakcjonujące – wyjaśnił Pawlak.