Kwiecień nie był łaskawy dla importerów i producentów samochodów. Sprzedaż w Polsce mocno spadła: wynik 25,3 tys. aut okazał się o blisko 12 proc. słabszy w porównaniu z ubiegłym rokiem i o prawie 14 proc. gorszy niż w marcu. I choć kwiecień zwyczajowo wprowadza do salonów zastój, w tym roku był on dużo głębszy niż w poprzednich czterech latach. Przez to spadła także sprzedaż w ujęciu skumulowanym: jak podaje Instytut Samar, od początku roku znalazło nabywców łącznie 104,4 tys. aut, o ponad 10 proc. mniej niż w roku ubiegłym.
Na taki spadek wpłynęło zahamowanie sprzedaży w okresie świąt wielkanocnych, ale przede wszystkim ponadtygodniowy okres żałoby narodowej. W salonach odnotowano mniejszą ilość składanych zamówień, ubyło także oglądających auta potencjalnych klientów. Dwa weekendy – z katastrofą i pogrzebem pary prezydenckiej – były praktycznie wyłączone z handlu samochodami. Samar zwraca także uwagę na rosnący import aut nowych i prawie nowych, stanowiących realną konkurencję dla polskich salonów. Tylko w pierwszym kwartale sprowadzono 2,5 tys. aut z roczników 2009 i 2010.
Liderem rynku pozostaje Skoda, choć jej kwietniowa sprzedaż na poziomie 2987 sztuk była o ponad 26 proc. niższa niż przed rokiem. Jeszcze bardziej – o ponad 35 proc. – spadła sprzedaż Toyoty, której wyniki mogła dodatkowo osłabić gigantyczna akcja serwisowa najbardziej popularnych modeli. Także o ponad 35 proc. zmalała sprzedaż Fiata: włoski producent sprzedał w kwietniu niecałe 2 tys. samochodów. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego straciły także Ford, Volkswagen, Mitsubishi i KIA. Zyskał natomiast Opel, choć niewiele: sprzedaż marki wzrosła o ponad 3 proc. Było to zasługą dużego popytu na nową astrę IV.