To na razie projekt – jeden z pomysłów Rady Gospodarczej działającej przy premierze. Pracuje ona nad nowymi standardami zarządzania w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Członkowie rady postulują, aby wynagrodzenie członków zarządu kilkunastu najważniejszych firm (chodzi przede wszystkim o takie, które mają duży udział w PKB i potencjał międzynarodowy) ustalał indywidualnie Komitet Nominacji i Wynagrodzeń powoływany przez premiera. Miałoby to charakter rynkowy, czyli odpowiadający wielkości przedsiębiorstwa i jego wynikom. Byłoby też w jakimś stopniu uzależnione od realizacji przez menedżerów określonych celów.
To w praktyce oznaczałoby konieczność uchylenia ustawy kominowej regulującej płace w spółkach z większościowym udziałem Skarbu Państwa. – Najpierw dla wszystkich firm z radami nadzorczymi powołanymi na nowych zasadach, a po roku ich funkcjonowania również dla pozostałych firm, kiedy rady nadzorcze zostaną ocenione pod kątem nowych wymagań – mówi „Rz” jeden z członków rady. Dodaje też, że w kilkuset spółkach przeznaczonych do prywatyzacji kominówka obowiązywałaby nadal.
Część firm, które mają posłużyć jako tester nowych zasad nadzoru, to podmioty, których już dziś nie dotyczy ustawa kominowa (PZU, KGHM, PKO BP czy PKN Orlen). Na „podwyżkę” mogliby za to liczyć prezesi PGNiG, Lotosu, Polskiej Grupy Energetycznej czy Tauronu. Szefowie tych firm zarabiali dotąd więcej niż maksymalna sześciokrotność średniej krajowej, zasiadając w radach nadzorczych swoich spółek zależnych. Michał Szubski z PGNiG, będąc w radach różnych spółek, w tym EuRoPol Gazu, może zarobić miesięcznie więcej od pensji zasadniczej. Szef PGE Tomasz Zadroga został nawet prezesem firmy Energia Jądrowa i tam pobiera – według nieoficjalnych informacji – kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.
Były minister skarbu Jacek Socha uważa, że każda droga prowadząca do uchylenia ustawy kominowej jest dobra. Ale najlepszym wyjściem byłaby rezygnacja z niej, zamiast stosowania eksperymentów w wybranych spółkach. – Ostatnie dziesięć lat pokazało, że ograniczenia wynagrodzeń zniechęcają wiele osób do startu w konkursach na prezesów spółek Skarbu Państwa – dodał Socha. – Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której zarówno płace, jak i zasady doboru kadry menedżerskiej są nierynkowe.
Zdaniem Jacka Sochy, minister skarbu powinien wziąć odpowiedzialność za zarobki menedżerów, a rady nadzorcze spółek określić kryteria ich wynagrodzeń. – I to przy zachowaniu pełnej przejrzystości – dodaje były szef resortu skarbu.