Rozporządzenie Komisji Europejskiej, które ma być dyskutowane 20 czerwca („Rz” pisała o tym w piątek), pozwoli na dotowanie przez państwo zamykania kopalń. Polska stara się jednak, by móc dotować kopalnie już zlikwidowane, w których np. potrzeba jeszcze odpompowania wody – ustaliła „Rz”.
Choć resort gospodarki nadzorujący branżę węgla kamiennego zapewnia, że wciąż stara się o to, by Bruksela wydłużyła dotowanie tzw. inwestycji początkowych (m.in. w nowe złoża), do których państwo może dopłacać jeszcze tylko w tym roku, to sprawa wydaje się przesądzona. Nie będzie na to zgody Komisji Europejskiej.
Jeśli środki na zamykanie kopalń nie będą oznaczały jedynie dotacji dla kopalń, które będą likwidowane, Polska będzie mogła wspomagać Spółkę Restrukturyzacji Kopalń, która zajmuje się likwidacją kopalń, jakie już zakończyły wydobycie (np. Jan Kanty w Jaworznie). Będzie to pomoc na tzw. skutki przeniesione, czyli m.in. zabezpieczenie kopalń sąsiednich przed zagrożeniem wodnym, działania po likwidacji kopalń oraz usuwanie szkód górniczych wywołanych przez zamknięte już zakłady.
Dlaczego na zamknięcie działających dziś zakładów spółki węglowe nie będą mogły dostać dotacji? Nie pozwala na to polskie prawo. Zgodnie z nim po 1 stycznia 2007 r. to spółki węglowe ponoszą koszty likwidacji kopalń. Stąd np. gdyby Kompania Węglowa zdecydowała o zamknięciu Halemby-Wirek (323 mln zł straty netto w 2009 r.), samodzielnie musiałaby za to zapłacić.
Brak zgody na dofinansowanie inwestycji początkowych z budżetu państwa nie sprawi jednak, że inwestycje w kopalniach będą zagrożone. UE godziła się bowiem na tę formę pomocy publicznej już od kilku lat, ale w Polsce dopiero w tym roku udało się znaleźć na ten projekt 400 mln zł. A to tylko ok. jedna szósta wszystkich wydatków, jakie polskie kopalnie węgla kamiennego ponoszą rocznie na inwestycje.