Ponad połowa właścicieli firm i menedżerów (54 proc.) uważa, że powinniśmy raczej zmieniać konstytucję i renegocjować umowę z UE, niż oszczędzać i ”zaciskać pasa”, gdy dług publiczny zbliża się do granicy 55 proc. PKB. Tak wynika z badania GfK Polonia dla ”Rz”. Większymi od kadry zarządzającej zwolenniczkami tego rozwiązania są tylko gospodynie domowe (68 proc).
– Najgorsze, gdy ekonomista stara się być biznesmenem, a przedsiębiorca ekonomistą – pół żartem, pół serio komentuje Rafał Antczak,wiceprezes Deloitte. – Prowadzenie biznesu to jest sztuka ”zero-jedynkowa”, w ekonomii tak nie ma. Nie wystarczy zmienić zasady, by problem przestał istnieć.
Zdaniem ekonomisty tak spore, bo ponad 40-proc., poparcie dla zmian przepisów związanych z progami ostrożnościowymi wynika z kilku przyczyn: – Minister finansów wciąż nas przekonuje, że oswoiliśmy kryzys. Media pokazują, że inne kraje mają znacznie poważniejsze problemy z finansami publicznymi, a dodatkowo ostatnie lata i ostatnie rządy często radziły sobie z różnym problemami stosując inżynierię finansową, czy zmieniając zapisy prawne – tłumaczy Antczak.
Z sondażu ”Rz” wynika również, że tylko osoby z wyższym wykształceniem i lepszymi posadami liczą się z możliwością zmniejszenia ich wynagrodzeń. Myśli tak 60 proc. właścicieli i dyrektorów oraz połowa pracowników umysłowych. Większość z nas uważa jednak, że ”nie stać nas na obniżki”. Im respondenci są starsi, tym trudniej im wyobrazić sobie mniejsze dochody. Jest to trudne już dla ponad połowy czterdziestolatków.
Ale odpowiedzi odzwierciedlają też strukturę płac związaną z wynagrodzeniami i wykształceniem. Na problemy z utrzymaniem po ewentualnych cięciach płac zwraca uwagę ponad połowa osób z wykształceniem podstawowym, zawodowym i średnim. Byłby to też problem dla prawie 60 proc. emerytów i rencistów. O dziwo, najmniejszy byłby to problem dla studentów, ale też najwięcej z nich (co piąty) nie ma w tej sprawie zdania.