Według zapowiedzi Ministerstwa Infrastruktury w lipcu przyszłego roku ruszy elektroniczny system opłat drogowych. Branża obawia się, że chociaż początkowo obejmie on odcinki dróg o niecałym tysiącu kilometrów długości, przewoźnicy jeżdżący po całym kraju będą płacili za korzystanie z dróg wyższe ceny niż do tej pory. Obecnie roczna winieta kosztuje do 3,5 tys. zł, więc przy rocznym przebiegu 100 tys. km koszt przejechanego kilometra wynosi ok. 3 groszy. MI zapowiada, że ceny za km w elektronicznym systemie będą znane pod koniec roku. Średnia powinna wynosić 46 groszy za kilometr i będzie zależała od dopuszczalnej masy całkowitej pojazdu oraz klasy emisji spalin. Ceny dostępu wzrosną conamniej 10 razy. W najgorszym wypadku koszty eksploatacji ciężarówki mogą wzrosnąć o 30 tys. zł rocznie. – Biorąc pod uwagę niskie marże uzyskiwane przez właścicieli taboru, przewoźnicy nie będą mogli tej podwyżki wziąć na siebie. Wzrost cen przewozu niekoniecznie musi być nagły, bo część przedsiębiorców będzie udawać, że nie musi podnosić cen – przypuszcza wiceprezes Delta Trans Adam Rams. Dyrektor handlowy PS Trade Trans Arkadiusz Andruczuk uważa, że jeśli skala podwyżek opłat drogowych będzie tak duża, to na pewno przełoży się na cenę frachtu drogowego, zwiększając ją nawet o 12 zł na tonie. Zastrzega jednak, że PS Trade Trans nie zamierza w tej skali podnosić swoich cen, bo transport drogowy jest jedynie częścią całego procesu logistycznego.

Ceny frachtów już wzrosły w tym roku. – Dostaję od przewoźników oferty przewozu w imporcie, np. z Amsterdamu do Ełku, za 1750 euro, gdy rok temu taki przewóz kosztował mnie 1000 euro – mówi prezes spółki Fine Dariusz Wakuła. W imporcie cena zbliża się do 1 euro za km, w eksporcie nadal jest na niskim poziomie, przekraczając 80 centów. Wakuła przyznaje, że cena 1 euro za km pozwala przewoźnikom pokryć wszystkie koszty funkcjonowania. Wraz z rosnącym popytem na usługi TSL branża podnosi ceny, które według zapewnień logistyków spadły poniżej kosztów transportowych. Świadczy o tym fala bankructw przewoźników – raport ryzyka branżowego Dun & Bradstreet oceniał, że do końca 2009 roku upadło 10 proc. małych i średnich firm transportowych. Dyrektor zarządzający Raben Polska Janusz Anioł podkreśla, że w ostatnim roku ceny oleju napędowego na bazie notowań PKN Orlen wzrosły o 19 proc. (lipiec 2010 r. do lipca 2009 r.). Ceny ON wzrosną w przyszłym roku według dyrektora Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego Leszka Wieciecha o ponad 10 groszy na litrze. – Likwidacja ulg dla biopaliw podniesie ceny o 6 groszy, wzrost VAT o 1 proc. da 5 groszy i do tego kilka groszy podwyżki z powodu opóźnienia wprowadzenia paliwa B-7 – wylicza Wieciech.

Ciężarówek nadal jest mało. Przedstawiciel Scania Polska Paweł Paluch ocenia, że tegoroczna sprzedaż nowych ciężarówek wzrośnie o 10 proc. – Jest to wciąż niski poziom. Przewoźnicy jedynie wymieniają tabor, nie rozbudowują flot – zauważa. Optymistyczniej ocenia rynek wiceprezes MAN-Star Trucks Michał Luberadzki. – Sprzedaż ciągników siodłowych wzrosła o ok. 50 procent – szacuje. Brak inwestycji niepokoi nadawców ładunków, bo na internetowych giełdach podaż ciężarówek spadła w pierwszym półroczu 2010 roku o ponad 26 procent. – Cały czas mamy do czynienia z rynkiem przewoźnika – ocenia Wakuła.

Najwięksi operatorzy w Niemczech i Holandii w sierpniu podnieśli stawki za frachty. – Nie wykluczamy, że sytuacja zmusi nas do wprowadzenia w najbliższych miesiącach podwyżek w części rekompensujących wzrost kosztów – ostrzega Anioł. Także prezes Apreo Logistics Arkadiusz Glinka wprowadza wyższe ceny.

Dyrektor zarządzający DSVRoad Piotr Krawiecki nie chce mówić o podwyżkach, ale korekcie cen, która wynika ze zwiększenia kosztów. – Nie ma wątpliwości, że kontrakty oparte na nierealnych obecnie kosztach transportu powinny być renegocjowane. Do końca roku zwyżki wyniosą od 4 do 7 procent, zależnie od kierunku dostaw, odległości przewozu i dostępności taboru. Trudno jeszcze powiedzieć, jaka będzie skala korekt w przyszłym roku. Na pewno wzrośnie myto za przejazd po niemieckich drogach – przewiduje Krawiecki.