Ceny miedzi osiągnęły w poniedziałek nowy najwyższy w historii poziom 10 tys. 119,5 dol. za tonę czyli ponad 1 proc. więcej niż cena zamknięcia piątkowej sesji. Inwestorzy niepokoją się o podaż surowca, zwłaszcza z Chile co winduje cenę czerwonego metalu. Dodatkowo seria pozytywnych danych makroekonomicznych wsparła perspektywy popytu na metale przemysłowe.
- Nastroje są niezwykle pozytywne dla metali przemysłowych. Do ich poprawy przyczyniły się bardzo solidne dane makro z ubiegłego tygodnia, a perspektywy rynku metali wyglądają dobrze - powiedziała Gayle Berry, analityk Barclays Capital.
- Sytuacja po stronie podażowej wygląda w tym roku na bardzo napiętą. Nawet zapowiedź jakichkolwiek ograniczeń podaży może poprawić nastroje, a potencjalne problemy energetyczne w Chile pogorszyły sytuację - dodała Berry.
W czwartek Laurence Golborne, minister do spraw energii i górnictwa Chile oznajmił, że kraj może w połowie roku odczuć niedobory energii w związku z suszą i dużym popytem. Może to oznaczać, że największy na świecie producent miedzi będzie zmuszony do racjonowania energii elektrycznej.
Do zwyżki cen miedzi przyczynił się także spadek zapasów surowca w magazynach monitorowanych przez LME. Poniedziałkowe dane wskazały, że zapasy te zmalały o 625 ton do 393.525 ton.