Według GUS produkcja węgla brunatnego spadła w Polsce w 2010 r. do 56,4 mln ton. A jeszcze dwa – trzy lata temu przekraczała 60 mln ton. – Bezpieczny poziom wydobycia tego paliwa to od 57 do 58 mln ton – mówi „Rz” Stanisław Żuk, prezes Porozumienia Producentów Węgla Brunatnego i szef PGE GiEK SA, oddział Kopalnia Węgla Brunatnego Turów.
W Polsce ok. 35 proc. energii elektrycznej produkuje się z tego surowca, jest on też chętnie kupowany przez odbiorców indywidualnych. Choć to paliwo emituje najwięcej CO2, to jest najtańsze – ok. 200 zł za tonę w porównaniu z ok. 600 – 700 zł za tonę węgla kamiennego.
Ale udostępnione złoża węgla brunatnego w Polsce się kurczą. Od 2023 r. nie będzie już surowca w kopalni Adamów. Nie dostała ona koncesji na nowe złoże Rogóźno koło Łodzi.
– W marcu spotykamy się w PGE, by przedyskutować sprawę nowych złóż – mówi „Rz” Stanisław Żuk. – Chodzi o złoża Złoczew, Gubin i Legnica.
Dwa ostatnie są strategiczne dla przyszłości energetyki opartej na węglu brunatnym. Legnica zawiera 15 mld ton, Gubin – 1,6 mld ton paliwa. Ale sprzeciw mieszkańców wobec nowych kopalń odkrywkowych (dotarł on już do instytucji UE) jest niezwykle silny.