Musimy liczyć na siebie, nie na UE, bo inaczej po 2018 r. polskie górnictwo zostanie zamknięte – mówił Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. UE bowiem od 2011 roku godzi się tylko na dotowanie zamykania kopalń.
Przyszłością branży jest obniżanie kosztów działalności. Dotacje państwa na inwestycje kopalń były możliwe od lat, ale Polska wykorzystała je tylko w 2010 r., więc 400 mln zł pomocy w minionym roku bym nie przeceniał – mówił prof. Marian Turek z Głównego Instytutu Górnictwa.
– Zwłaszcza że państwo funduje górnictwu raczej kolejne obciążenia. Akcyzę na węgiel i podatek od wyrobisk – dodał. Olszowski wyliczył, że podatek od podziemnych nieruchomości, jeśli zostanie uchwalony, na koniec tego roku będzie kosztował kopalnie węgla kamiennego 1 mld 428 mln zł (zaległe podatki plus odsetki). – W Sejmie bez dyskusji merytorycznej dąży się do obciążania górnictwa dodatkowymi kosztami – mówił Waldemar Bernaciak, wiceprezes Bogdanki, przypominając, że niebawem dojdą jeszcze opłaty za CO2, co też uderzy w górnictwo. Jego zdaniem nowe plany rządu bardzo mocno obciążą kopalnie.
– W 2009 r. mieliśmy 90 mln zł zysku netto, rezerwa na podatek od wyrobisk wyniosła 120 mln zł – mówił Artur Trzeciakowski, wiceprezes Katowickiego Holdingu Węglowego. – Wszyscy chcą prąd, nikt nie chce górnictwa – ocenił. Dodał, że KHW nie może nawet skorzystać z pomocy UE na zamykanie kopalń, na którą Bruksela się godzi. – Koszty zamknięcia Wieczorka poniesiemy sami, bo takie są regulacje w Polsce – tłumaczył. Według ustawy koszty likwidacji kopalń ponoszą spółki.