Zlecenia na ochronę imprez sportowych podczas Euro 2012 mogą kosztować 40 – 60 mln euro – szacuje Polska Izba Ochrony Osób i Mienia. Ile będzie do wzięcia – tego nikt nie wie. Sławomir Wagner, prezes branżowego samorządu, skupiającego 180 spółek spośród 3,5 tys. istniejących w kraju, tłumaczy, że wyliczenia oparli na danych z Austrii i Szwajcarii – gospodarzy poprzedniego turnieju.
– Nikt nas nie informuje, jakie zasady będą rządzić u nas przyszłorocznym podziałem kasy przeznaczonej na bezpieczeństwo uczestników piłkarskiego święta – mówi prezes Wagner. Jest pewne, że ochrona stadionów, stref kibica i imprez towarzyszących organizowanych choćby przez sponsorów turnieju, będzie wymagała nadzwyczajnej mobilizacji sił branży, która już zatrudnia ok. 300 tys. pracowników (w 2009 r. przychody sektora w kraju według Frost & Sullivan wyniosły 1,6 mld euro). Zdaniem analityków, zapotrzebowanie na usługi security za rok może wzrosnąć nawet o ok. 20 proc.
– Niepokoi nas brak konkretnych informacji o zasadach wyłaniania wykonawców i przetargach na usługi security. Tym bardziej że nasilają się pogłoski, iż to raczej zagraniczni gracze będą na rynku ochrony mistrzostw rozdawać karty i już rozglądają się w kraju za tańszymi podwykonawcami – mówi Wagner. Polska Izba OOiM skupia przede wszystkim średnie i mniejsze firmy. – Przedsiębiorcy zastanawiają się, czy inwestować w szkolenia personelu, bo nie mają pewności, czy koszty przygotowań spółek się zwrócą – mówi prezes PIOOiM.
Wrocławski Impel, prawdziwy potentat w dziedzinie usług, mimo to wziął na siebie ryzyko i koszty przygotowań. – Nie możemy sobie pozwolić na oddanie imprezy walkowerem, będziemy przygotowani do ochraniania imprez masowych według nowych europejskich standardów – ale także nie wiemy, jaki scenariusz dla spółek security szykuje UEFA – przyznaje Dariusz Kurek, dyrektor Agencji Ochrony Impel Security Polska. Impel, który chroni mecze ekstraklasy i pilnuje porządku na stadionach m.in. Wisły Kraków, Korony Kielce, Jagiellonii Białystok, a także dba o bezpieczeństwo m.in. zawodów żużlowych w Lesznie, twierdzi, że nawet największy zagraniczny operator, który zechciałby wziąć na siebie koordynację usług, nie da sobie rady bez pomocy doświadczonych, polskich firm, najlepiej znających specyfikę rynku.
– Finansowych kokosów po Euro 2012 się nie spodziewamy, to raczej impreza ważna z wizerunkowego punktu widzenia. Teraz chodzi o to, aby na niej nie stracić – mówi dyrektor Kurek.