Nawet o kilkanaście proc. zmalał w tym roku popyt na nowe auta wśród klientów indywidualnych - szacują eksperci rynku.
W dodatku nic nie wskazuje, by ten trend miał się zmienić. Tradycyjny sezon zakupowy - wiosna i okres przed wakacjami - przyniosły wręcz pogłębienie tendencji spadkowych. Widać to po zainteresowaniu kredytami: tymi na samochody nowe - mocno zmalało. Przybyło za to osób szukających kredytu na auto używane.
Według analityków porównywarki finansowej Comperia.pl, (przebadali 195 tys. zapytań o kredyt), sytuacja radykalnie zmieniła się w połowie marca. - Do tego czasu 55-60 proc. osób zainteresowanych było kredytem na nowy samochód. Ale teraz 80 proc. zapytań dotyczy kredytu na używany - mówi analityk Comperii Marcin Zienkiewicz.
W tym roku rynek aut używanych będzie najprawdopodobniej dwuipółkrotnie większy niż nowych. - Przy utrzymaniu obecnego tempa importu, do końca roku Polacy powinni sprowadzić około 700 tys. samochodów używanych, podobnie jak w roku ubiegłym - uważa prezes Samaru Wojciech Drzewiecki.
Prywatny import w czerwcu wzrósł w porównaniu z majem o 4,4 proc. Czy to dobra perspektywa dla autokomisów? Niekoniecznie, bo w ujęciu rok do roku miniony właśnie czerwiec okazał się od ubiegłorocznego słabszy o 8,5 proc. A liczba transakcji daleko odbiega od wcześniejszych oczekiwań. Na giełdzie samochodowej w Mysłowicach, gdzie w trzech halach w 36 komisach oferowanych jest codziennie blisko tysiąc samochodów, ruch mocno zmalał. - Rynek jest przesycony. Liczba transakcji jest mniejsza w porównaniu z ub. rokiem nawet o 15 proc. - mówi członek zarządzającej giełdą spółki Ameks Jerzy Zasadzeń.