Jak prognozuje Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity, cały rok spółka zakończy wynikiem w przedziale między zbilansowaniem się przychodów i kosztów a stratą do 45 mln zł. Najczarniejszy scenariusz, czyli strata w wysokości 45 mln zł, i tak będzie wynikiem lepszym od zeszłorocznego o ok. 90 mln zł. Jeszcze po pierwszym półroczu tego roku wynik przewoźnika wynosił minus 22,7 mln zł.
Na koniec sierpnia przychody spółki wzrosły do 1,385 mld zł. PKP Intercity ograniczyły również swoje koszty o 1,6 proc. Po ośmiu miesiącach wyniosły one 1,384 mln zł. Byłyby niższe, gdyby nie trwające na liniach kolejowych remonty. Jak wyjaśnia szef PKP Intercity, związku z objazdami spółka zużywa więcej energii, maszyniści pracują dłużej, a składy są wykorzystywane mniej efektywnie.
Poprawę wyników udało się osiągnąć mimo zwiększonych w porównaniu z rokiem minionym o 24 mln zł nakładów na inwestycje. Naprawy remontowe przeprowadzone w ciągu ośmiu miesięcy kosztowały przewoźnika 102,4 mln zł. W sumie tegoroczne wydatki na ten cel mają wynieść ok. 177 mln zł. I to nie koniec. Przewoźnik przygotowuje program inwestycyjny wart ponad 600 mln zł. Spółka ogłosiła przetarg na modernizację 68 wagonów. Postępowanie dotyczące remontu kolejnych 748 sztuk ruszy w najbliższych dniach. W planach jest również zakup 30 wagonów piętrowych.
Plany na przyszły rok przewidują zakup kolejnych 35 wagonów dostosowanych do poruszania się po torach z prędkością 160 km na godzinę.To kolejne ok. 50 mln euro.
Miesiące wakacyjne pozwoliły spółce wypracować zysk. Wrzesień już jest gorszy. –Przez remonty na trasie do Krakowa straciliśmy kolejnych klientów – mówi Janusz Malinowski. Jak wyjaśnia, z połączeń korzystało, w zależności od pociągu, o 21 – 38 proc. podróżnych mniej.