– Myślimy o wydobyciu od ubiegłego roku, gdy planowany był mariaż z Katowickim Holdingiem Węglowym – mówi „Rz" osoba zbliżona do sprawy. – Teraz mowa jest o resztkowych pokładach w Kompanii Węglowej – dodaje. Główny eksporter polskiego węgla Węglokoks i KW kilka tygodni temu podpisały porozumienie o współpracy, której efekty mają być widoczne w ciągu 12 – 18 miesięcy.

Węglokoks ma sporo gotówki, którą mógłby zainwestować w wydobycie. Zwłaszcza że nowe projekty są mu potrzebne po nieudanym aliansie z KHW. Eksporter węgla chce zwiększać wartość spółki przed jej planowanym debiutem na GPW. Być może, by osiągnąć jak najlepszą cenę, Węglokoks zdecyduje się na wejście na giełdę dopiero w 2013 r. Spółka nie wyklucza jednak, że może się to stać jeszcze w drugiej połowie 2012 r.

Węglokoks rozważa także możliwość wydobycia ze złóż nieczynnej kopalni Jan Kanty. To ta sama, na której złożach nową kopalnię chce budować prywatna spółka KWK (ona deklaruje, że pierwszy węgiel mógłby wyjechać na powierzchnię w 2016 r.). Z naszych informacji wynika, że Węglokoks mógłby zagospodarować inną część złoża. Kiedy? – Węglokoks myśli o złożach Jana Kantego, ale to na razie melodia przyszłości – mówi nasz rozmówca.

Jak ustaliła „Rz", jeśli inwestycja w kopalni Jan Kanty doszłaby do skutku, byłaby realizowana tańszą metodą niż stosowane obecnie w polskim górnictwie węgla kamiennego. Nie byłoby więc drogiej i długiej budowy nowego szybu wydobywczego. Zastąpiłyby go tzw. upadowe (system pochylni). Tak samo w Kantym chce budować spółka KWK. Ta technologia również będzie wykorzystana w kopalni Kopeksu, która ruszy w 2018 r. W takim wypadku według szacunków „Rz" inwestycja pochłonęłaby ok. 800 mln zł. Przychody Węglokoksu to ok. 2 mld zł rocznie. W tym roku spółkę zasilą też środki ze sprzedaży udziałów w Polkomtelu (ok. 700 mln zł).