O podpisaniu umowy poinformowała strona amerykańska. W jej wyniku siły powietrzne Arabii Saudyjskiej powiększą się o 84 myśliwce F-15. Dodatkowo Amerykanie zmodernizują samoloty, które obecnie znajdują się już w posiadaniu Saudyjczyków. Unowocześnieniu poddanych zostanie 70 maszyn. Z kontraktu najbardziej ucieszyli się akcjonariusze Boeinga, który produkuje myśliwce F-15. Na wczorajszej sesji akcje amerykańskiego giganta lotniczego podskoczyły gwałtownie na otwarciu, by ostatecznie zamknąć dzień z  wynikiem 1,16 proc. na plusie.

Podpisana umowa jest częścią wielkiego porozumienia zbrojeniowego, jaki zawarły miedzy sobą oba kraje, opiewającego na łączną kwotę 60 mld dol. Zaaprobowany przez Kongres układ zakłada, że w ciągu najbliższych 10 - 15 lat USA będzie modernizować siły zbrojne Arabii Saudyjskiej. Zamówione samoloty stanowią największą część projektu. Oprócz nich Amerykanie dostarczą na Bliski Wschód śmigłowce szturmowe AH-64 Apache (również produkowane przez Boeinga) oraz śmigłowce wielozadaniowe UH-60 Black Hawk wraz z pełnym uzbrojeniem wszystkich wymienionych maszyn w najnowsze rakiety, bomby oraz systemy naprowadzania.

Jak poinformował przedstawiciel Departamentu Stanu USA Andrew Shapiro zawarty kontrakt wysyła „silny przekaz dla krajów regionu, że Stany Zjednoczone są zobowiązane do zapewnienia stabilności w rejonie Zatoki Perskiej i na całym Bliskim Wschodzie". - Zwiększy to zdolność Arabii Saudyjskiej do reagowania na zagrożenia zewnętrzne – tłumaczy Shapiro.

Zawartą transakcję obie strony mogą uznać za spory sukces. Jeszcze niedawno zagrożony był cały program. Pomimo faktu, że Arabia Saudyjska jest głównym sojusznikiem USA w regionie w Kongresie pojawiły się głosy sprzeciwu ze strony pro Izraelskich kongresmanów.