Zezwoliły na nie indyjskie władze lotnicze po 16 stycznia 2013 roku, kiedy Amerykanie, a po nich władze lotnicze krajów, w których linie odebrały dreamlinery także zakazały ich eksploatacji.
Trzy z pięciu maszyn Air India bez pasażerów na pokładzie poleciały 2 lutego z Delhi na lotnisko w Bombaju, gdzie indyjski przewoźnik ma bazę techniczną. Hindusi przy tym oficjalnie informowali, że o lotach maszyn, powiadomili Boeinga. Ich głównym motywem było uniknięcie wysokich opłat za parkowanie na lotnisku w Delhi.
Jak powiedział Arun Mishra, dyrektor generalny indyjskich władz lotniczych, decyzja wydana została jednorazowo, tak aby niezbędne naprawy, jakie zostaną wskazane przez Boeinga mogły zostać wykonane w Bombaju. Wydanie takiej decyzji jest zgodne z prawem, ponieważ FAA decyduje jedynie o tym, co lata w przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych, tak samo jak EASA decyduje o europejskiej przestrzeni.
LOT nie jest jedyną linią, która ma swoją maszynę uziemioną poza krajem (stoi na lotnisku O'Hare w Chicago). Dreamliner United stoi w Tokio, a należący do Qatar Airways - w Londynie. Przy tym, według nieoficjalnych informacji, FAA jest gotowa zezwolić na loty tych maszyn bez pasażerów na pokładzie, ale dopiero, gdy zostanie wykryta przyczyna awarii. Nieoficjalnie przedstawiciele linii mówią o 17 lutego - jako dacie podania przyczyny usterek, a o końcu miesiąca, jako terminie, kiedy samolot mógłby polecieć.
Dla Air India, tak samo jak dla LOT-u uziemienie, to poważny problem finansowy. Hindusi zdecydowali się na odsprzedanie sześciu B787 firmie leasingowej i wynajęciu ich od niej na 12 lat. Przetarg na tę transakcję ogłosili w ostatni piątek. Air India zamówiła w sumie 27 B787 i wszystkie zostaną przeprowadzone przez taką transakcję. Jest ona korzystna dla przewoźnika ze względów podatkowych.