W tym wyścigu o prestiż chodzi o liczbę premier, rzeszę odwiedzających gości, auta sprzedane na pniu, a nawet o to, ilu dziennikarzy akredytuje się na daną imprezę.
Są jeszcze salony bardziej lokalne. Impreza w Moskwie tak się rozwinęła, że Rosjanom nie bardzo chce się już gdziekolwiek indziej jeździć. W Tokio – bardzo wyspecjalizowany, gdzie liczą się właściwie tylko auta elektryczne i wszelkie roboty. No i w Chicago, Los Angeles i Nowym Jorku, bo rynek w USA twardo walczy o odzyskanie palmy pierwszeństwa, którą odebrali mu Chińczycy.
Detroit nie zniknie
General Motors, właściciel najwyższego budynku w Detroit, właśnie poinformował, że zamierza przeprowadzić gruntowny remont Marriott Rennaissance Center, gdzie mieści się największy hotel w tym mieście. Remont ma zacząć się w lutym 2014 r., czyli po zakończeniu przyszłorocznego Międzynarodowego Północnoamerykańskiego Salonu Samochodowego. Zaś cały budynek, w którym mieści się również centrala General Motors ma w tym czasie normalnie funkcjonować.
Ta wiadomość właściwie nadawałaby się tylko na notkę. Ale w sytuacji, kiedy tak niedawno Detroit ogłosiło niewypłacalność i wystąpiło o ochronę przed wierzycielami dowód zaufania ze strony koncernu ma ogromne znaczenie. Dług miasta to dziś 20 mld dol.
Ze swojej strony Cobo Center potwierdza, że bankructwo miasta nijak się nie ma do przyszłości salonu. To centrum wystawowe już w 2009 r., kiedy Detroit zaczynało syngalizować poważne kłopoty, finansowo oddzieliło się od miasta.