Gdzie najpiękniejsze salony samochodowe?

Detroit rywalizuje z Genewą, Szanghaj z Pekinem, a ruszający właśnie Frankfurt – z Paryżem i Genewą.

Publikacja: 07.09.2013 01:06

W tym wyścigu o prestiż chodzi o liczbę premier, rzeszę odwiedzających gości, auta sprzedane na pniu, a nawet o to, ilu dziennikarzy akredytuje się na daną imprezę.

Są jeszcze salony bardziej lokalne. Impreza w Moskwie tak się rozwinęła, że Rosjanom nie bardzo chce się już gdziekolwiek indziej jeździć. W Tokio – bardzo wyspecjalizowany, gdzie liczą się właściwie tylko auta  elektryczne i wszelkie roboty. No i w Chicago, Los Angeles i Nowym Jorku, bo rynek w USA twardo walczy o odzyskanie palmy pierwszeństwa, którą odebrali mu Chińczycy.

Detroit nie zniknie

General Motors, właściciel najwyższego budynku w Detroit, właśnie poinformował, że zamierza przeprowadzić gruntowny remont Marriott Rennaissance Center, gdzie mieści się największy hotel w tym mieście. Remont ma zacząć się w lutym 2014 r., czyli po zakończeniu przyszłorocznego Międzynarodowego Północnoamerykańskiego Salonu Samochodowego. Zaś cały budynek, w którym mieści się również centrala General Motors ma w tym czasie normalnie funkcjonować.

Ta wiadomość właściwie nadawałaby się tylko na notkę. Ale w sytuacji, kiedy tak niedawno Detroit ogłosiło niewypłacalność i wystąpiło o ochronę przed wierzycielami dowód zaufania ze strony koncernu ma ogromne znaczenie. Dług miasta to dziś 20 mld dol.

Ze swojej strony Cobo Center potwierdza, że bankructwo miasta nijak się nie ma do przyszłości salonu. To centrum wystawowe już w 2009 r., kiedy Detroit zaczynało syngalizować poważne kłopoty, finansowo oddzieliło się od miasta.

Organizację wystawy wzięli na siebie dilerzy. – Ogłoszenie bankructwa było dobrym wyjściem, bo wreszcie sytuacja jest jasna.To musiało się wydarzyć, żeby miasto poszło do przodu – mówi Rod Alberts, szef Stowarzyszenia Dilerów Samochodowych Detroit.

Teraz on i jego koledzy kosztem 299 mln dol. gruntownie przebudowują Cobo, bo wielu wystawców groziło, że jeśli nie dojdzie do modernizacji rzeczywiście mocno już zużytego budynku, to oni rezygnują z udziału. Cobo, oddalone o kilkaset metrów od centrali GM, powstało w 1960 r., a wystawy samochodowe zaczęły być tam organizowane 5 lat później. Od tego czasu przeszło kilka remontów, ale żadnego gruntownego.

Jedynym zagrożeniem – jak przyznaje Alberts – może być mniejsze bezpieczeństwo na ulicach miasta, ponieważ przy cięciu wydatków, zmniejszyły się też nakłady na policję.

– Sama wystawa będzie bardzo bezpieczna – obiecuje Alberts i ujawnia, że dilerzy sami o to zadbali, zwłaszcza po doświadczeniach z zamachem na maratonie w Bostonie. Tyle że po ulicach Detroit tak naprawdę raczej się nie chodzi, zaś najdłuższym odcinkiem do przemierzenia dla uczestników salonu jest zazwyczaj ten między Cobo a Marriottem.

Najważniejszy jest jednak sam przekaz: tak, salon odbędzie się, mimo że Detroit ma kłopoty. Ta wystawa zresztą jest ważna, bo odbywa się jako pierwsza w roku i daje pogląd na to, co może wydarzyć się potem.

Pekin najważniejszy

Chiny to największy rynek samochodowy (8,18 mln sztuk sprzedanych w okresie styczeń–czerwiec 2013 r. i 19,3 mln w całym 2012 r.), największy potencjał wzrostu, największe zainteresowanie władz i konsumentów branżą motoryzacyjną. Ten salon jest ważny, bo bardzo chiński.

Wystawcy tolerują nawet to, że jeden chery wygląda jak chevy, inny jak mercedes klasy C, englon automobile do złudzenia przypomina bentleya mausanne, a hawtai stworzył SUVa, który grill „pożyczył" od jaguara XJ, a z boku wygląda jak porsche cayenne.

Do tego zwiedzający, i to wszelkich narodowości, obnoszą się z podrobionymi Rolexami, ubrani są w podrobione koszulki Ralfa Laurena i robią zdjęcia tabletami, które do złudzenia przypominają iPady.

Dla Europy trendy wyznacza Frankfurt. Np. Niemcy szykują promocje? Znaczy to, że będą wszędzie!

Wystawa w Pekinie odbywa się naprzemiennie z szanghajską, ale przez koncerny motoryzacyjne uważana jest za najważniejszą. To tu można zorientować się, czym będą jeździli Chińczycy w najbliższych latach i jak szybko miejscowi producenci wyprą światowe potęgi ze swojego rynku, bądź które technologie będą skłonni skopiować, a które kupić.

Szanghaj to już zupełnie inna impreza. To chińskie okno na świat, gdzie pokazuje się globalne nowości, bo coraz więcej jest obywateli Państwa Środka, których stać na najdroższe auta.

Stąd w Szanghaju pokazywanych jest dużo aut koncepcyjnych, by zwiedzający mogli zorientować się, w jakim kierunku idzie światowa stylizacja. A Nissan,Volkswagen, BMW i Toyota chętnie testują w Chinach modele, które dopiero zamierzają wyprowadzić w świat.

Europa – salony z godnością

Nowości, zwłaszcza te ekskluzywne na Starym Kontynencie, mają swoje miejsce przede wszystkim w Genewie. Znów – jest ona ważna, bo pierwsza w roku w Europie.

Podczas tego salonu można obejrzeć przede wszystkim auta luksusowe, które często są sprzedawane na pniu. Powiedzieć, że kupiło się samochód podczas salonu – a takich przypadków, nawet w kryzysie jest mnóstwo – to określić swój status jeśli nie społeczny, to przynajmniej finansowy.

Tam nie ma rabatów czy promocji. Ale też i osoby, które kupują auta takich marek, jak Rolls Royce, Maserati, Aston Martin czy Ferrari bądź Bugatti, raczej kłopotów ze środkami na kupno auta nie mają.

Zdarza się, że panie, które towarzyszą panom na takich wystawach, mają na sobie biżuterię i futra, których cena przekracza wartość oglądanych aut. To Genewa. W Paryżu, gdzie trzeba przetrwać ze dwie–trzy wystawy, zanim człowiek oswoi się z ich rozkładem nie ma już takiego przepychu. Najważniejsze są oczywiście marki francuskie, do których dotrzeć jest najłatwiej. Z tym, że zazwyczaj do Renaulta przylega Dacia i Nissan, a różnią się oprócz modeli aut także wystrojem stanowisk. Peugeot/Citroen zazwyczaj jest chętnie odwiedzany przez francuskich polityków.

I wreszcie Frankfurt. Ta wystawa odbywa się naprzemian z paryską. Jest najbardziej profesjonalna – kto wie, czy nawet nie na świecie. Patronuje jej VDA, organizacja niemieckich producentów aut. To tutaj swe przełomowe nowości pokazują niemieckie marki. Np. Volkswagen pochwalił się malutkim up!

Tu także jest największe zagęszczenie ekonomistów i analityków. Niemieckie opinie i tendencje przekładają się na to, co będzie się działo w całej Europie. W Niemczech będą promocje? To znaczy, że będą wszędzie. Dopłaty do złomowania? Jak wyżej.

Na razie wiadomo tylko, że w sierpniu sprzedaż aut na rynku niemieckim spadła. To fatalny komunikat dla europejskiego rynku, bo po lipcowym wzroście wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety prezesi największych koncernów, którzy miesiąc temu zapowiadali ożywienie, mylili się.

Wspólnym mianownikiem wszystkich salonów są piękne modelki, które niby mają zwrócić uwagę na auta, a tak naprawdę ją odwracają. I to do tego stopnia, że chińskie władze po zeszłorocznym salonie w Pekinie stwierdziły, iż dekolty modelek były jednak zbyt głębokie.

W tym wyścigu o prestiż chodzi o liczbę premier, rzeszę odwiedzających gości, auta sprzedane na pniu, a nawet o to, ilu dziennikarzy akredytuje się na daną imprezę.

Są jeszcze salony bardziej lokalne. Impreza w Moskwie tak się rozwinęła, że Rosjanom nie bardzo chce się już gdziekolwiek indziej jeździć. W Tokio – bardzo wyspecjalizowany, gdzie liczą się właściwie tylko auta  elektryczne i wszelkie roboty. No i w Chicago, Los Angeles i Nowym Jorku, bo rynek w USA twardo walczy o odzyskanie palmy pierwszeństwa, którą odebrali mu Chińczycy.

Pozostało 92% artykułu
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku