Co miesiąc w Hiszpanii 13 tysięcy właścicieli aut, których wiek zbliża się do 20 lat otrzymuje listy z Dyrekcji Transportu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Państwo oferuje im 2 tysiące euro dopłaty, jeśli zdecydują się na wymianę starego auta na nowe.
— Niestety na razie nie stać nas na więcej. To maksimum dzisiejszych hiszpańskich możliwości finansowych. Nam nie chodzi o to, żeby stare auta zostały gdzieś zaparkowane i być może kiedyś komuś w przyszłości przyszło do głowy je uzdatnić i znów przywrócić do ruchu. Chcemy mieć pełną kontrolę nad tym, co jeździ po hiszpańskich drogach, więc bierzemy odpowiedzialność za bezpowrotne wycofanie motoryzacyjnego złomu- mówiła Maria Segui z hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podczas dorocznej konferencji motoryzacyjnej Automotive Industry Meeting zorganizowanej przez IESE Business School w Barcelonie. — Zaczęliśmy od tych pojazdów, które są najstarsze i stanowią na drogach największe zagrożenie. Oczywiście nie chodzi nam o wartościowe pojazdy retro, ale o motoryzacyjny złom — mówiła.
Będą inwestycje
Te dopłaty właśnie zmobilizowały Hiszpanów, aby mimo głębokiego kryzysu i rekordowego zadłużenia gospodarstw domowych zdecydowali się na wymianę samochodów na nowsze. Wsparciu państwo towarzyszy ostra akcja promocyjna ze strony producentów, wśród których większość ma swoje fabryki właśnie w Hiszpanii. To dlatego na przykład produkowany i bardzo popularny w Hiszpanii Seat zanotował aż 15,1 proc wzrostu sprzedaży w październiku 2013. Według tego samego źródła — ACEA październikowy wzrost sprzedaży aut w tym kraju sięgnął 34 proc. Za cały rok wyniki są znacznie skromniejsze, tylko 1,1 proc. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że Hiszpania jest trzecim co do wielkości rynkiem samochodowym w Europie i krajem pogrążonym w głębokim kryzysie finansowym, wynik jest niemal imponujący.
Przy tym Hiszpanie nie ukrywają, że wykorzystali finansową zapaść do bezprecedensowej restrukturyzacji swojego przemysłu samochodowego. Fabrykom Seata i Nissana groziło zamknięcie. Ford przyglądał się i liczył, ostatecznie decydował się na likwidację fabryki w belgijskim Genk, a nie w Almussafes pod Walencją. W najbliższych dniach Skoda podejmie decyzję, czy ostatecznie najnowszy SUV będzie produkowany w Kwasinach, czy w Martorell w Hiszpanii. Na razie jedno jest zdecydowane: aut zostanie pokazane podczas przyszłorocznego salonu samochodowego w Genewie.
Gorycz porażki z hiszpańskimi kolegami znają także pracownicy fabryki GM/Opel w Gliwicach, którzy dwukrotnie przegrywali konkurencję o ściągnięcie nowych modeli. Ostatnia, to decyzja o produkcję Opla Mokki, która trafiła do fabryki w Figueruelas pod Saragossą, a nie do Gliwic. I to pomimo, że przedstawiciele GM mówili otwarcie, że to polska fabryka ma największe szanse na przejęcie modeli dotychczas wyjeżdżających z koreańskich fabryk koncernu.