Reklama

Nerwowo nie tylko na rynku złota

Kruszec jest już najdroższy ?od sierpnia 2013 roku. Jednak ?inwestorzy patrzą przede wszystkim na ceny ropy.

Publikacja: 18.03.2014 11:19

Zaczęło się od popytu na złoto, które zdrożało o 3 proc. wobec 10 marca. Potem jeszcze o kolejne 1,3 proc., do 1379 dol. za uncję – tylko wczoraj, kiedy już były znane wyniki krymskiego referendum. To najdrożej od 9 sierpnia 2013 r.

Zdaniem analityków notowania złota pozostaną na huśtawce, dopóki sytuacja w trójkącie Ukraina–Rosja–świat się nie unormuje. Przy tym złoto drożeje także dlatego, że zwalnia gospodarka chińska, więc generalnie popyt na surowce będzie mniejszy. Nie bez wpływu na notowania są także informacje o „krztuszeniu się" gospodarki USA.

Inwestorzy patrzą jednak w tej chwili przede wszystkim na ceny ropy i zastanawiają się, czy Rosjanie zdecydują się użyć dostaw ropy i gazu jako broni politycznej. Jak to już zresztą było w przeszłości, kiedy nagle w gazociągach i rurociągach robiło się pusto.

Tymczasem wczoraj ropa staniała. – Ogólne oczekiwania są takie, że nie będzie eskalacji napięcia na linii Zachód–Moskwa, a efekty niedzielnego głosowania w sprawie przyszłości Krymu będą odczuwalne przez całe miesiące, o ile nie lata. To dlatego rynek ropy praktycznie nie zauważył tego wydarzenia – uważa Christopher Bellew, diler w londyńskim Jeffries Bache.

Wczorajsze ceny surowca Brent spadły o 1,09 dol. na baryłce, do 107,12 dol. Znów zwiększyła się różnica między Brentem a WTI, który kosztował 98,30 dol. Niemniej, jak to jest w przypadku złota, tak i na bardzo drażliwym w przypadku politycznej zawieruchy rynku ropy należy się spodziewać nerwowych ruchów. Richard Mallinson, analityk z Energy Aspects, ostrzegał, że inwestorzy bardzo uważnie obserwują, co się dzieje na linii Kijów–Bruksela–Moskwa–Waszynton. – To oczywiste w sytuacji, gdy nadal spada eksport ropy z Libii, a blokujący terminale zapowiadają, że łatwo nie ustąpią – mówi. Ropa byłaby znacznie droższa, gdyby nie rosnące wydobycie w USA.

Reklama
Reklama

Analitycy zwracają jeszcze uwagę na pszenicę. Od początku roku zdrożała ona 14 proc., do 692,75 centa za buszel na dostawy majowe. Ten wzrost spowodowany jest świadomością, że i Rosja, i Ukraina to 5. i 6. dostawca tego zboża. Ich eksport pszenicy i kukurydzy ma 20-proc. udział w rynku światowym.

Wzrost cen pszenicy i kukurydzy pociągnął za sobą inne artykuły żywnościowe. Według ONZ mrozy i susza w USA oraz upały i susza w Brazylii mogą poważnie ograniczyć dostawy na rynki. Gdyby rzeczywiście nastąpiły jakiekolwiek zakłócenia w dostawach rosyjsko-ukraińskich, mogłoby się zrobić bardzo drogo.

Jednak na rynkach surowcowych, oprócz czynników rosyjsko-ukraińskich, będzie się liczyła każda informacja z Chin. I jeśli dowiemy się o jakichkolwiek kłopotach gospodarczych, nowych regulacjach, ograniczeniu kredytów bankowych, czyszczeniu „złych portfeli", ograniczeniach na rynku nieruchomości czy hasłach o dbałości o ochronę środowiska, to naprawdę zrobi się nerwowo.

Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama