Koncepcja ta była dyskutowana w Katowicach na piątkowym spotkaniu przedstawicieli rządu ze związkowcami i zarządami spółek węglowych. Wspólnie zarekomendowali oni dalsze prace nad tym projektem w ramach międzyresortowego zespołu ds. naprawy sytuacji w górnictwie. Pomysł zakłada połączenie dwóch państwowych firm: Kompanii Węglowej, której roczne przychody sięgają niemal 10 mld zł, oraz Katowickiego Holdingu Węglowego o obrotach 3,6 mld zł. Do powstałego w ten sposób giganta miałby jeszcze dołączyć państwowy Węglokoks, który handluje polskim węglem głównie na zagranicznych rynkach.

Wydanie przez obradujący w piątek zespół roboczy pozytywnej opinii na temat fuzji węglowych spółek nie oznacza jednak, że wszyscy uczestnicy spotkania opowiedzieli się za tym pomysłem. Bynajmniej. Chodziło raczej o przerzucenie tego "gorącego kartofla" do zespołu o wyższej randze, który kilka miesięcy temu powołał sam premier Donald Tusk. Z naszych informacji wynika, że konsolidacja branży nie budzi entuzjazmu zwłaszcza wśród spółek węglowych. - Od mieszania herbata nie zrobi się słodsza. Tu potrzeba zdecydowanych działań naprawczych - powiedział nam nieoficjalnie przedstawiciel jednej z firm wydobywczych.

Obecnie zarówno Kompania Węglowa, jak i Katowicki Holding Węglowy notują dotkliwe straty. W I półroczu pierwsza ze spółek miała 342 mln zł straty, a druga - 105 mln zł. Co dałaby fuzja? Związkowcy tłumaczą, że obie firmy przestałyby ze sobą konkurować, a większa skala działalności pozwoliłaby na lepszą pozycję negocjacyjną w rozmowach z klientami i z dostawcami usług. W zamian oczekują zawieszenia prac nad  programami zakładającymi drastyczne cięcia kosztów w każdej z firm.

Tymczasem opinie ekspertów na temat konsolidacji są podzielone. Część z nich twierdzi, że stworzenie węglowego giganta mogłoby być dobrym początkiem dla dalszej restrukturyzacji górnictwa. Inni przekonują, że priorytetem jest poprawa rentowności polskiego węgla, bo bez tego nawet największy gigant nie będzie miał szans na przeżycie w dłuższej perspektywie czasu. Pojawia się też pytanie, czy na ewentualną fuzję zgodziłby się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przed laty wstrzymał już na przykład połączenie kontrolowanych przez Skarb Państwa koncernów energetycznych: PGE i Energi.