Zdaniem przedstawicieli załogi gliwickiej fabryki czołgów podpisanie 17 grudnia 2014 roku kontraktu wartości 320 mln dol. z Koreańczykami jest działaniem na szkodę państwa i przemysłu bo nie było poprzedzone przetargiem, zamówione podwozia nie przeszły w kraju żadnych testów ( nie posiadają dopuszczeń technicznych MON) i nigdy nie były zintegrowane z licencyjną wieżą haubicy, z którą mają stanowić kompletny pojazd bojowy.
We wniosku do prokuratury pracownicy Bumaru Łabędy skarżą iż HSW zignorowała fakt, że istnieje gotowe do użycia polskie podwozie do haubicy które zostało opracowane w gliwickim ośrodku pancernym na zamówienie zakładów ze... Stalowej Woli. Gliwicki pojazd, w opinii zawiadamiających, przeszedł modernizację i „spełnia z nawiązką wszystkie wymagania zamawiającego".
Wpadka śląskich zakładów
Innego zdania już od połowy minionego roku jest Huta Stalowa Wola, do niedawna partner zakładów w Łabędach. HSW przekonała MON, że śląskie podwozie mimo prób usprawnienia pozostaje wadliwe i nie nadaje się do użycia. Huta argumentuje, że w części z 8 pierwszych aramtohaubic przyjętych do badań eksploatacyjnych w 2012 roku - z podwoziami dostarczonymi przez Bumar Łabędy- wystąpiły mikropęknięcia kadłuba. Potem, w poprawianych już m.in. przez gliwicki OBRUM podwoziach, ujawniły się inne konstrukcyjne problemy związane m.in z chłodzeniem silnika i systemem paliwowym.
Dlatego 120 potężnych haubic Krab które armia zamierza kupić w Hucie Stalowa Wola za ponad 3 mld zł, otrzyma podwozia koreańskiego Samsunga Techwin.
Samsung na pomoc
Kupiona w grudniu 2014 r. koreańska licencja na podwozia, z których produkcją nie poradził sobie rodzimy przemysł, ratuje zamówienia dla HSW i jeden z najważniejszych programów modernizacyjnych polskiej artylerii – twierdzi Czesław Mroczek wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji sił zbrojnych.