Rządowy węglowy plan wpadł na miny

Program naprawczy dla Kompanii Węglowej jest dobrze odbierany przez ekspertów, ale na drodze jego realizacji stoi kilka poważnych przeszkód.

Aktualizacja: 13.01.2015 07:42 Publikacja: 12.01.2015 20:06

Ogłoszony przed tygodniem plan restrukturyzacji największej krajowej spółki węglowej może okazać się

Ogłoszony przed tygodniem plan restrukturyzacji największej krajowej spółki węglowej może okazać się trudny do zrealizowania.

Foto: Fotorzepa

Ogłoszony przed tygodniem plan restrukturyzacji największej krajowej spółki węglowej może okazać się trudny do zrealizowania. Plan ten zakłada m.in. likwidację czterech z 14 kompanijnych kopalń oraz powołanie przy udziale Węglokoksu nowej spółki węglowej, do której trafią najlepsze aktywa Kompanii Węglowej. Choć rząd wydaje się zdeterminowany, by wcielić plan w życie, to na drodze stoją co najmniej trzy miny, które mogą wysadzić cały program w powietrze.

Eskalacja protestów

Najpoważniejszą barierą są protesty górników, które przybierają coraz bardziej radykalne formy. Związków zawodowych nie przekonują głosy ekspertów, którzy dobrze oceniają pomysł oddzielenia dobrych, perspektywicznych kopalń od tych, które nie mają szans na osiągnięcie rentowności w przyszłości.

– Rządowy program dla górnictwa to dowód, że wobec ciężko chorego pacjenta, któremu zostało tylko kilka tygodni, zdecydowano się na przeprowadzenie trudnej, ale ratującej życie operacji, a nie podawanie kolejnej dawki środków przeciwbólowych i uspokajających. Na obecnym etapie to była po prostu konieczność – kwituje Oktawian Zając, dyrektor w The Boston Consulting Group.

Górnicy mają jednak żal do rządu, że ten kilka miesięcy wcześniej obiecał im, że likwidacji kopalń nie będzie. Obawiają się też, że w przyszłości może dojść do zamknięcia kolejnych nierentownych zakładów. Zapowiadają, że będą bronić miejsc pracy i nie zgadzają się na wygaszenie żadnej z kopalń.

Trudno przewidzieć, czy tym razem rząd ugnie się przed żądaniami górników. Można jedynie przypuszczać, że jeśli chce uspokoić nastroje na Śląsku, będzie musiał zgodzić się na pewne kompromisy. Sęk w tym, że pole do negocjacji jest niewielkie – jeśli wierzyć wyliczeniom rządu, to alternatywą dla likwidacji czterech kopalń jest upadłość całej Kompanii Węglowej. Z nieoficjalnych informacji wynika natomiast, że rozmowy strony rządowej ze związkowcami dotyczą głównie kopalni Brzeszcze i możliwości znalezienia dla tej spółki inwestora. Nie wiadomo jednak, czy takie rozwiązanie w pełni zadowoliłoby górników.

Prawne zawiłości

Rządowy plan zakłada nie tylko likwidację kopalń, ale również zmiany w organizacji pracy i wynagrodzeniach górników. Program przewiduje wprowadzenie sześciodniowego tygodnia pracy w kopalniach, przy zachowaniu pięciodniowego tygodnia pracy górników, oraz ujednolicenie płac – zamiast ponad 20 bonusów mają się one składać tylko z części stałej i motywacyjnej.

Tu jednak poważną barierą są przepisy prawa. Wciąż obowiązuje przecież rozporządzenie Rady Ministrów – Karta górnika z 1981 r., która przyznaje  pracownikom kopalń prawo do wolnych sobót, jak i wiele przywilejów w zakresie wynagrodzeń. W praktyce przywileje te zostały wchłonięte do zakładowych układów zbiorowych pracy. A do ich zmiany wymagana jest zgoda związków zawodowych.

Czy wobec tego rząd planuje znieść Kartę górnika? Na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi nie udzielił nam ani Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, ani Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. górnictwa, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Nieoficjalnie wiadomo jednak, że w sprawę zaangażowani są prawnicy, którzy szukają możliwości wprowadzenia zmian w organizacji pracy bez konieczności uzyskania zgody strony społecznej. Jak zaznacza rząd, wprowadzenie tego typu zmian zwiększy efektywność zakładów i stworzy miejsca pracy dla dużej grupy pracowników dołowych z zamykanych kopalń.

Mało czasu

Wreszcie trzecią przeszkodą, na której może się wyłożyć rządowy plan, jest czas, który płynie nieubłaganie. Rząd podkreśla, że ma zaledwie miesiąc na wprowadzenie programu w życie. W przeciwnym razie zarząd KW będzie musiał ogłosić upadłość tej spółki. Trwające od kilku dni rozmowy ze związkami zawodowymi nie przynoszą na razie rezultatów i nie ułatwiają rządowi realizacji przyjętego planu.

Rozmowy na Śląsku

Ugasić pożar na Śląsku próbowała w poniedziałek premier Ewa Kopacz. Strajki górników przybierają bowiem coraz ostrzejsze formy. W poniedziałek tylko w czterech przeznaczonych do likwidacji kopalniach protestowało pod ziemią prawie 500 osób, z czego dwie podjęły strajk głodowy. Do akcji przyłączyła się załoga z kolejnych czterech kompanijnych zakładów. Równolegle trwały protesty w terenie: blokowano lokalne drogi i tory kolejowe w Katowicach.

Przyjazdu premier do Katowic domagały się górnicze związki zawodowe po serii nieudanych rozmów z innymi przedstawicielami rządu. Do ostrego starcia pomiędzy stroną rządową i związkową doszło w minioną niedzielę. Z ust jednego z ministrów padło stwierdzenie, że związkowcy „pajacują", na co jeden z działaczy związkowych nazwał przedstawicieli rządu „klaunami" i „gówniarzerią".

Poparcie dla górników deklarują związkowcy z różnych branż, w tym pracownicy branży energetycznej. – Jeśli resort skarbu zdecyduje się na zapowiadaną konsolidację sektora energetycznego, to dla pracowników będzie oznaczało kolejne cięcia – zauważa Ryszard Walczuk, wiceprzewodniczący Zrzeszenia Związków Zawodowych Energetyków.

Górnicy trafią do innych kopalń lub dostaną odprawy

W czterech kopalniach przeznaczonych do likwidacji (Brzeszcze, Sośnica-Makoszowy, Pokój, Bobrek-Centrum) pracuje 10,5 tys. osób. Zgodnie z rządowym planem nawet 6 tys. z nich może znaleźć zatrudnienie w nowej spółce, skupiającej najlepsze aktywa Kompanii Węglowej. Warunkiem tego jest jednak wprowadzenie zmian w kopalniach, w tym sześciodniowego tygodnia pracy. Około 4 tys. osób może przejść do innych kopalń jeszcze w tym roku, a kolejne 2 tys. w 2016 r. Dla pozostałych osób przewidziano pakiet osłonowy. Najstarsi pracownicy będą mogli skorzystać z tzw. urlopów górniczych, podczas których będą pobierać 75 proc. wynagrodzenia, a po maksymalnie czterech latach przejdą na emeryturę. Dla pozostałej załogi przewidziano jednorazowe odprawy. Do 400 pracowników dołowych może otrzymać 24-krotność wynagrodzenia, a maksymalnie 1,1 tys. pracowników przeróbki mechanicznej – 10-krotność miesięcznej pensji. Pozostała załoga pracująca na powierzchni może liczyć na 3–6-krotność swoich wynagrodzeń. Oprócz tego wszystkim pracownikom będą przysługiwać ustawowe odprawy w wysokości od jednego do trzech miesięcznych pensji, w zależności od stażu pracy.

Plan nie zakłada jedynie likwidacji. Pozostałych dziesięć kopalń Kompanii Węglowej trafi do państwowego Węglokoksu. Kopalnię Piekary spółka ta kupi bezpośrednio, a pozostałe obejmie w dwóch etapach specjalnie w tym celu powołana spółka, nazwana roboczo Nową Kompanią Węglową. W pierwszym etapie przeniesione do niej zostaną cztery najlepsze kompanijne aktywa. Dzięki temu firma w niedługim czasie będzie mogła uzyskać rentowność i być obiektem zainteresowania inwestorów. Rząd liczy przede wszystkim na zaangażowanie kapitałowe krajowych spółek energetycznych, dla których węgiel jest podstawowym paliwem.

Biznes
Jakie prezenty dostał ostatnio król Karol? Oficjalny rejestr podarków
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Biznes
Taylor Swift odkupiła prawa do swoich pierwszych sześciu płyt
Biznes
Zielona transformacja MŚP. Jak zapewnić sobie zysk, przewagę konkurencyjną i dostęp do finansowania?
Biznes
Polska armia kupuje amunicję. Nowy kontrakt zbrojeniowy wart setki milionów
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Biznes
Liechtenstein pułapką na oligarchów. Uciekli ludzie, którym powierzyli majątki
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont