Będzie więcej aut na prąd

Blisko jedną trzecią sprzedaży aut osobowych na rynkach rozwiniętych mają już do roku 2020 stanowić samochody elektryczne. Taka prognozę przedstawia raport Banku DNB oraz firmy doradczej Deloitte.

Publikacja: 02.02.2015 14:17

Blisko jedną trzecią sprzedaży aut osobowych na rynkach rozwiniętych mają już do roku 2020 stanowić

Blisko jedną trzecią sprzedaży aut osobowych na rynkach rozwiniętych mają już do roku 2020 stanowić samochody elektryczne.

Foto: Bloomberg

Początek tego trendu już teraz obserwujemy w Norwegii. gdzie sprzedaż elektrycznego samochodu Tesli przebiła popyt na popularne modele z napędem tradycyjnym. Z kolei na rynkach rozwijających się udział aut elektrycznych ma wzrosnąć do jednej piątej łącznej sprzedaży.

- Pojawianie się nowych, coraz efektywniejszych modeli aut elektrycznych oraz zachęty podatkowe będą w nadchodzących latach silnym bodźcem do ich zakupów w krajach Europy Zachodniej i USA – twierdzi Paweł Wójtowicz, kierownik Biura Przemysłu Wytwórczego i Motoryzacyjnego w Banku DNB Polska.

W Europie liderem rynku aut elektrycznych jest Nissan Leaf. Dzięki uruchomieniu produkcji w Europie, sprzedaż tego modelu na europejskim rynku wzrosła w ubiegłym roku o jedną trzecią do ponad 14,6 tys. sztuk. W rezultacie Leaf zagarnął jedną czwartą europejskiego rynku „elektryków". Zajął także czwarty rok z rzędu pierwsze miejsce w europejskich rankingach sprzedaży pojazdów bezemisyjnych.

- Z danych zebranych przez nasz system telematyczny CarWings wynika, że kierowcy Nissanów Leaf przejeżdżają średnio ponad 16,5 tys. kilometrów rocznie, czyli o 40 proc. więcej niż wynosi średnia europejska dla samochodów z silnikami spalinowymi. Okazuje się więc, że w wielu gospodarstwach domowych Leaf jest głównym pojazdem, a konsumenci zaczynają inaczej postrzegać samochody elektryczne – twierdzi Guillaume Cartier, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu Nissan Europe.

Na rozwój rynku aut elektrycznych mają w najbliższych latach wpływać nowe preferencje konsumentów o dodatkowych oczekiwaniach wobec samochodów dotyczących rodzaju ich napędu czy wyposażenia, a także wzrost popytu na auta zaawansowane technologicznie (skomputeryzowane, zintegrowane ze smartfonem). Według Rafała Antczaka, członka zarządu Deloitte Business Consulting, w produkcji aut elektrycznych już teraz zderzają się ze sobą dwa nurty – auta z ograniczonym zasięgiem do korzystania w miastach, będące substytutem drugiego auta w gospodarstwie domowym lub auta w pełni porównywalne z samochodami spalinowymi. - Pierwszy typ zdają się preferować firmy niemieckie, francuskie i japońskie, a drugi – firmy amerykańskie, a właściwie Tesla – twierdzi Antczak.

Na razie jednak samochody elektryczne stanowią ułamek procenta sprzedaży nowych aut. Największą barierą dla nich jest stosunkowo koszt, niewielki zasięg, a także brak infrastruktury i zachęt regulacyjnych. Szybko rozwija się natomiast sprzedaż samochodów hybrydowych, które znajdują się w ofercie najważniejszych marek motoryzacyjnych. Coraz więcej jest także hybryd podłączanych do prądu. W produkcji takich pojazdów przoduje Toyota. Japońska marka już w końcu ubiegłego roku sprzedawała 27 modeli hybrydowych i jeden model typu plug-in hybrid w 90 krajach świata. Ponadto o ile do niedawna napędy hybrydowe budowano w oparciu o silniki elektryczne i benzynowe, teraz w hybrydach są także Diesle.

Z samochodami elektrycznymi jest jednak inaczej. W ubiegłych latach w Europie Zachodniej, która miała być najbardziej obiecującym rynkiem dla samochodów elektrycznych, sprzedaży takich aut nie pomagało nawet stymulowanie sprzedaży rządowymi dopłatami. A te nie były wcale niskie: w Danii przekraczały 20 tys. euro, w Norwegii 17 tys. euro, w Belgii dochodziły do 11 tys. euro.

– Niewielki wpływ ceny na wielkość sprzedaży pokazuje dużo większe niż sądzono wcześniej znaczenie innych czynników, jak rozwój infrastruktury ładowania czy stopień zurbanizowania – tłumaczył Gareth Hession, wiceprezes ds. badań w firmie analitycznej Jato Dynamics.

Producenci jednak przyznają, że zwłaszcza w Europie, gdzie obowiązują ścisłe przepisy dotyczące emisji spalin, auta elektryczne mają szansę na wzrost popytu ze względu na zaostrzane normy ekologiczne. Poziom emisji spalin nie spadnie bowiem do zalecanego niskiego poziomu, jeśli liczba aut elektrycznych drastycznie się nie zwiększy.

Początek tego trendu już teraz obserwujemy w Norwegii. gdzie sprzedaż elektrycznego samochodu Tesli przebiła popyt na popularne modele z napędem tradycyjnym. Z kolei na rynkach rozwijających się udział aut elektrycznych ma wzrosnąć do jednej piątej łącznej sprzedaży.

- Pojawianie się nowych, coraz efektywniejszych modeli aut elektrycznych oraz zachęty podatkowe będą w nadchodzących latach silnym bodźcem do ich zakupów w krajach Europy Zachodniej i USA – twierdzi Paweł Wójtowicz, kierownik Biura Przemysłu Wytwórczego i Motoryzacyjnego w Banku DNB Polska.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Biznes
Poznaliśmy zwycięzców Young Design 2024! Już można zobaczyć ich projekty!
Biznes
Wada respiratorów w USA. Philips zapłaci 1,1 mld dolarów
Biznes
Pierwszy maja to święto konwalii. Przynajmniej we Francji
Biznes
Żałosne tłumaczenie Japan Tobacco; koncern wyjaśnia, dlaczego wciąż zarabia w Rosji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił