Radzą, by zarządzający wyciągnęli wnioski z energetycznego kryzysu w Polsce, który objawił się wprowadzeniem 20. stopnia zasilania od 10 do 12 sierpnia ze względu na zbyt niski poziom rezerwy mocy w systemie. Było to następstwo utrzymujących się wysokich temperatur połączonych z niskim poziomem opadów skutkujących drastycznym obniżeniem poziomu rzek, których wody są wykorzystywane przez niektóre siłownie do chłodzenia bloków.
- Wysokie temperatury tylko zaostrzyły podstawowy problem, jakim jest stepowienie obszaru Polski. Od dekad mamy deficyt wody. Jeśli widoczny w ostatnich tygodniach jej niedobór przeciągnie się na okres jesienno-zimowy, a dodatkowo przyjdą mrozy, to nie wykluczam scenariusza, w którym rzeki zamarzną do dna – przestrzega dr inż. Tomasz Kowaluk były dyrektor departamentu taryf w Urzędzie Regulacji Energetyki. Jak zaznacza zrealizowanie się tego scenariusza będzie znacznie dotkliwsze niż ostatnie reglamentacje.
Zdaniem ekspertów pomóc w tej sytuacji może przemodelowanie systemu energetycznego na bardziej rozproszony i elastyczny, co oznacza rozbudowę najmniejszych źródeł zasilani, co ma też znaczenie w przypadku ewentualnych ataków terrorystycznych. Z analiz Instytutu Energetyki Odnawialnej wynika, że gdyby nie opóźnienia we wprowadzaniu ustawy o odnawialnych źródłach, to dwa lata funkcjonowania taryf gwarantowanych pozwoliłyby na zbudowanie 100 tys. przydomowych instalacji fotowoltaicznych o łącznej mocy 300 MW, które pozwoliłyby na wytworzenie ok. 1,4 GWh energii (w krytycznym dniu 10 sierpnia w naszym systemie brakowało ok. 4 GW, ale o wprowadzaniu 20 stopnia zasilania zdecydował deficyt kilkuset megawatów w systemie).
Joanna Maćkowiak-Pandera szefowa polsko-czesko-niemieckiego programu w Agora Energiewende i była wiceminister środowiska zauważa, że cała Europa w sierpniu była pod wpływem ekstremalnych warunków atmosferycznych (głównie wysokich temperatur, ale też ulewnych deszczy np. w Szwecji). – Lepiej poradziły sobie kraje, które mają zdywersyfikowany system, rozbudowane połączenia transgraniczne z sąsiadami i potrafią wykorzystać w sposób systemowy usługę ograniczenia zapotrzebowania na moc, za która płacą odbiorcom – mówi ekspertka.
Wskazuje m.in. na Niemcy, które choć w tym okresie dopłaciły do bilansowania systemu 25 mln euro, to dzięki rozproszonym źródłom opartym o odnawialne źródła (w tym 24 GW mocy w fotowoltaice) nieźle poradziły sobie z sytuacją kryzysową. – Z kolei Francja, której energetyka w 70 proc. opiera się na blokach jądrowych, gdzie występują problemy z chłodzeniem w czasie szczytów letnich, zabezpieczyła się przed tym. W sytuacji problemów z bilansowaniem importuje prąd z Niemiec połączeniami o mocy 5 GW – wskazuje Maćkowiak-Pandera.